Piotr Boufał to doświadczony wędkarz. Ostatnio wyciągnął z wody mającego prawie 2,5-metra suma, a film z tego wyczynu wrzucił do sieci. Wideo miało ponad 2 miliony odsłon.
Czytaj także: Wędkarz złowił olbrzymią rybę. Burza w komentarzach
Pod materiałem pojawiło się wiele komentarzy. Część z nich to gratulacje od innych wędkarzy. Nie brakowało jednak ogromnego hejtu, który spadł na mężczyznę. Niektórzy uważają, że wędkarstwo sportowe to "męczenie zwierząt" i "rzeźnia".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To męczarnia dla tej ryby, która nie wydaje dźwięku, ale podejrzewam, że jeśli tak by było, gwarantowane krzyki jak z rzeźni - pisze jedna z komentujących wpis kobiet.
Co zainteresowany myśli o tego typu komentarzach? W jego opinii wynikają one z niewiedzy. Piotr Boufał w rozmowie z o2.pl zaznacza, że "ryby wyciągane są z wody w sposób humanitarny", a sami wędkarze to przyjaciele zwierząt.
Wyciągamy ryby w taki sposób, aby stała im się bardzo minimalna krzywda. Wiem, że wiele osób uważa, że wędkarstwo jest mało humanitarne. Oczywiście, w pewnym sensie tak jest, bo wbijamy rybie haczyk dla naszej satysfakcji. Pamiętajmy jednak, że wędkarstwo to nie tylko łowienie ryb - mówi ceniony wędkarz w rozmowie z o2.pl.
Boufał wymienia, że wędkarze zajmują się "dbaniem o wody, o ryby, starają się współżyć z przyrodą i doglądać m.in. tego, aby w akwenach wodnych było czysto, a zwierzęta miały dobre warunki do życia".
Nie znęcamy się nad rybami. Ludzie nie widzą naszej ciężkiej pracy. Nie przejmuję się tymi komentarzami. Sumy to bardzo mocne i wytrzymałe ryby. Wiem, że nie dzieje im się krzywda. My często spotykamy się z jedną rybą z roku na rok. Obcujemy z nią. Wypuszczamy je po to, aby kiedyś spotkać się ponownie - mówi wędkarz, który łapie ryby o długości około 2,5 metra.
Wędkarz zastanawia sie jednocześnie, "gdzie byli wszyscy ci ludzie, podczas zatrucia Odry?".
My pomagaliśmy zażegnać zagrożenie, a nie tylko gadaliśmy - dodaje Boufał.
Jak wyjąć ogromną rybę z wody? Wystarczy doświadczenie i technika
Na dostępnym w mediach społecznościowych wideo widzimy wyłącznie efekt pracy wędkarza. W rozmowie z o2.pl Piotr Boufał zdradza, w jaki sposób wyciągnąć olbrzymie zwierzę z wody.
Po zacięciu ryby spływamy z nią do brzegu, wyhaczamy i układamy do sesji. Jeżeli warunki na to nie pozwalają, musimy chwycić za dolną szczękę – sum ma bardzo mocną dolną szczękę – i wyciągnąć rybę z wody - wyjaśnia wędkarz.
Okazuje się, że tak dużą rybę wyciąga się na standardową wędkę. Nie ma też żadnych specjalnych urządzeń. Wędkarz polega na sile mięśni i doświadczeniu. Stosuje również przynęty ze specjalnymi haczykami. Jak się dowiedzieliśmy, ryba nagrana w materiale wideo wyciągnięta jest na specjalną przynętę, przypominającą niewielką rybkę. Dodajmy, że sum waży ponad 100 kg.
Piotr Boufał chwali się w rozmowie z o2.pl, że wyciągał już większe sumy. Jego rekord to 253 centymetry. Za każdym razem nastawia się na wędkowanie dużych okazów, ale podkreśla, że wiele zależy od miejsca, gdzie się uda.
To nie jest tak, że wstaję rano i mówię "o, dziś wyciągnę z wody 2,5-metrowego suma". Wiele zależy od tego, gdzie jedziemy. Jeżeli jedziemy w najbliższym kierunku, gdzie możemy łowić, w takim przypadku liczymy na wyłowienie jakichkolwiek ryb. Nikt nie myśli, że złowi ogromną rybę - mówi nam wędkarz z 15-letnim stażem.
Ile kosztuje sprzęt do łowienia sumów? To kilka tysięcy złotych
Okazuje się, że dorodne okazy można złapać m.in. w Odrze, niedaleko Wrocławia. Tam Piotr Boufał trafił na okaz mierzący 243 centymetry. Czy do łowienia tak dorodnych ryb potrzebuje drogiego sprzętu?
Profesjonalny sprzęt do łowienia takich ryb to koszt mniej więcej 2000 – 2500zł. Kołowrotki kosztują między 500 i 1500 zł. Wędziska to koszt 500 – 1000 zł. Za plecionki i akcesoria też trzeba zapłacić około 500 zł. Konieczna jest też karta wędkarska i pozwolenie w danym okręgu - tłumaczy wędkarz w rozmowie z o2.pl.
Na koniec nasz rozmówca podkreślił, że nie spodziewał się aż tak ogromnego zainteresowania wskazanym filmem. Dodał, że niektóre wideo miały więcej odsłon.
Nagrałem trochę takich filmów. Jeden miał nawet 4 miliony wyświetleń. Nie myślałem o popularności i sensacji. Nie spodziewałem się, ale też nie jestem zdziwiony - kończy Piotr Boufał.
Marcin Lewicki, dziennikarz o2.pl