Do tragedii doszło w piątek po południu w Swarzędzu. Pan Przemysław udał się na wizytę do przychodni, by skonsultować wyniki badań. Około 150 metrów przed budynkiem zasłabł. Na miejsce wezwano pogotowie, które dotarło po 6 minutach. Niestety było już za późno.
Nikt nie pomógł
Jak wynika z relacji świadków, w tłumie, który przyglądał się zdarzeniu, znajdowały się dwie pracownice przychodni - lekarka i pielęgniarka. Żadna z kobiet nie przystąpiła do udzielenia mężczyźnie pierwszej pomocy.
Pani ze sklepu wezwała pogotowie i pobiegła do przychodni to jej powiedziano, że nikt nie przyjdzie, bo panie nie mogą stanowiska opuścić. A potem przyszły i się po prostu przyglądały. Z tego, co mi ludzie mówią, to te panie nawet nie podeszły, żeby sprawdzić cokolwiek. Stanęły i sobie patrzyły. Chyba z ciekawości, trudno mi powiedzieć - Lidia Chałasiak, partnerka zmarłego, powiedziała TVN24.
Czytaj także: Bohaterski wyczyn policjantów. Tragedia była o krok
Załoga pogotowia także odnotowała ten fakt w karcie medycznej, którą wypełniła na miejscu zdarzenia. "Tłum gapiów, w tym lekarka i pielęgniarka POZ nieudzielające pomocy!!!!" - napisali ratownicy.
Sprawa trafi na policję
Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego w Poznaniu zamierza zająć się sprawą. Jak poinformował Jakub Wakuluk z WSPR w Poznaniu, stacja poinformuje o incydencie Wielkopolską Izbę Lekarską.
Poinformowana zostanie również Okręgowa Izba Pielęgniarek i Położnych. Jesteśmy do tego zobligowani. Dalsze czynności będą już pewnie prowadzone przez organy samorządowe - Wakuluk dodał w rozmowie z TVN24.
O sprawie poinformowana ma zostać także policja. Reporterowi TVN24 nie udało się jak na razie uzyskać stanowiska kierownictwa przychodni.
"Chyba bezpieczniej przewrócić się przy straży pożarnej"
Partnerka zmarłego nie może pogodzić z tragedią. "Ciągle zadaję sobie pytanie: czy gdyby ktoś udzielił pomocy od razu, to czy Przemek by żył?" - mówi.
Wydawało mi się, że lekarz i pielęgniarka to są osoby, które są zobligowane do tego, by udzielić pomocy człowiekowi, który leży na chodniku i nie daje oznak życia. Ta sytuacja pokazuję, że nie, że chyba bezpieczniej przewrócić się przy straży pożarnej, bo strażacy na pewno udzielą pierwszej pomocy - dodaje kobieta.