Niedawno pisaliśmy o tym, że Steve Harwell z zespołu Smash Mouth ma jeszcze tydzień życia. Dziś niestety musimy zaktualizować tę informację, podając do wiadomości, że muzyk zmarł 4 września 2023 roku.
Czytaj także: Gwiazdor umiera. Ten tydzień to ostatnie dni jego życia
Robert Hayes, menadżer zmarłego muzyka, w oświadczeniu dla Mail Online poinformował, że Harwell odchodził w spokojnych i komfortowych warunkach, otoczony rodziną i przyjaciółmi. W chwili śmierci opiekowała się nim jego narzeczona, Annette Jones.
Ostatnie lata życia muzyka to liczne kontrowersje, w tym występ w 2021 roku podczas którego był pod wpływem alkoholu. Doprowadził on do definitywnego przejścia Harwella na emeryturę. Właściciel "jednego z najbardziej rozpoznawalnych głosów swojego pokolenia", jak określił go Hayes, niewątpliwie był wybitnym artystą.
Kochał fanów i uwielbiał występować. Steve Harwell był prawdziwym amerykańskim oryginałem. Był niewątpliwie gwiazdą, która na scenie wystrzelała w niebo jak ognie rzymskie - powiedział Hayes w Mail Online.
O śmierci wokalisty informują także na Instagramie koledzy z zespołu Smash Mouth.
Przyczyna śmierci Harwella
Oficjalna przyczyna śmierci artysty nie została jeszcze potwierdzona. Wiadomo jednak, że od lat mierzył się z niewydolnością serca, do której – przez alkohol – doszła także ciężka niewydolność wątroby. Kiedy Steve Harwell trafił do hospicjum był w końcowym stadium tej choroby.
Robert Hayes informował również na łamach New York Post, że u piosenkarza zdiagnozowano kolejną chorobę, encefalopatię. Jest to przypadłość wpływająca na zdolności motoryczne i bezpośrednio na funkcjonowanie mózgu.
Muzyk zmarły w wieku 56 lat znany jest z utworu "All Star", który pojawił się w kultowym filmie "Shrek" z 2001. Wokalista zespołu Smash Mouth stracił w tym samym roku syna Presleya, który zmarł na białaczkę w wieku zaledwie sześciu miesięcy.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.