Przypomnijmy, że do tragedii doszło 19 lipca 2022 roku. Wówczas Rafał L. postanowił wraz z dwoma kolegami wybrać się na ryby. Mężczyzna wychował się nad Sanem i dobrze znał tę okolicę, dlatego czuł się tam bardzo pewnie i komfortowo.
Alkohol lał się szerokim strumieniem i to on był przyczyną nieodpowiedzialnego zachowania jednego z mężczyzn. W pewnym momencie Eryk D. miał popchnąć Rafała na głębszą wodę, który nie potrafił jednak pływać i doszło do tragedii.
Jak podkreśla "Super Express", Eryk D. był kompletnie pijany. Kacper D. z kolei dużo trzeźwiejszy. To on zadzwonił pod 112, informując o tym, że ich kolega wpadł do wody.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak ustaliła policja, po alkoholu przyjaciele się posprzeczali. Doszło wtedy do szarpaniny między Rafałem a Erykiem, w wyniku której Rafał wpadł do wody i już się z niej nie wynurzył. Spanikowani na brzegu mężczyźni wezwali służby. Ciało Rafała udało się odnaleźć dopiero w środku nocy.
Rafał osierocił 2-miesięcznego synka Oskarka. Chłopiec nigdy już nie zazna ciepła ojca serca. Dziecko i matka pozostali bez większych środków do życia, gdyż utrzymanie zapewniał Rafał.
Sąd nie zgodził się z Erykiem
Wina Eryka była bezsporna. 29 marca 2023 roku przed Sądem Rejonowym w Stalowej Woli ruszył proces mężczyzny. Ten chciał dobrowolnie poddać się karze 2,5 roku pozbawienia wolności, jednak na taki wymiar kary nie zgodził się prokurator.
Rozdzieliłem ich dwa razy, ale za trzecim się nie udało, bo za bardzo skoczyli sobie do gardeł. Bili się na skarpie i szarpiąc się, nagle z niej obaj spadli niżej, na takie wycięte korzenie. (...) Chwilę potem Eryk odepchnął Rafała, a sam przewrócił się na brzeg. Rafał wpadł do wody, a w tym miejscu jest bardzo głęboko - relacjonował Kacper D., cytowany przez "Super Express".
Kolejna rozprawa ma odbyć się we wrześniu. Według polskiego prawa, kto nieumyślnie powoduje śmierć człowieka, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.