Premier Donald Tusk powinien przyjrzeć się swoim ministrom i dokonać zmian w rządzie; rekonstrukcja powinna objąć kilku ministrów - ocenił niedawno europoseł Leszek Miller wskazując, że właśnie wybory do PE są odpowiednim momentem, aby dokonać ewentualnej rekonstrukcji rządu.
To jest największy rząd w naszej historii. Liczy 26 pełnych ministrów konstytucyjnych. Dla porównania, mój rząd w momencie powołania liczył 16 ministrów - zaznaczył w rozmowie z PAP Leszek Miller.
Dziennikarze "Rzeczpospolitej" dotarli do informacji, z których wynika, że przewidywania Millera mogą okazać się słuszne. Rekonstrukcja rządu może dotyczyć pięciorga ministrów, przy czym trzech z nich miałoby się pożegnać z rządem w związku z przeprowadzką do Brukseli.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przypomnijmy: w czerwcu odbędą się wybory do Parlamentu Europejskiego. Jak informuje "Rzeczpospolita", trzech ministrów może odejść z rządu na własną prośbę, by móc kandydować w tychże wyborach. Tu padają nazwiska trzech szefów resortów: ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza, ministra aktywów państwowych Borysa Budki oraz ministra rozwoju i technologii Krzysztofa Hetmana.
Nie spełnili oczekiwań Donalda Tuska?
Zmiany miałyby dotyczyć także szefów resortów, co do których Donald Tusk ma pewne zastrzeżenia. Chodzi o polityków Trzeciej Drogi: ministra rolnictwa Czesława Siekierskiego (PSL) oraz minister klimatu i środowiska Paulinę Hennig-Kloskę (Polska 2050).
Wspomniany już wcześniej Leszek Miller również wymienił nazwisko Hennig-Kloski, mówiąc o ministrach, których - jego zdaniem - powinna objąć rekonstrukcja. Z kolei sam Donald Tusk kilkanaście dni temu mówił o nieuchronności zmian.
Zawsze ktoś w rządzie spisuje się gorzej, a ktoś lepiej i zawsze jest dobry moment, że wtedy, kiedy się już definiowało, kto z jakichś powodów nie daje rady tak na sto procent, to wtedy będzie rekonstrukcja - przyznał premier.
Do tej pory media poświęcały dużo uwagi rządowi Tuska, ze względu na fakt, że jest on jednym z najliczniejszych w Europie i najliczniejszym w historii Polski po 1989 r.
Wzbudziło to spore kontrowersje, ponieważ tak liczny rząd oznacza duże wydatki na pensje najważniejszych osób w państwie. Ponadto wcześniej politycy PO krytykowali PiS za zbyt dużą liczbę członków rządu.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.