5 maja prezydent Izraela powierzył misję sformowania rządu Jairowi Lapidowi. Były minister i przewodniczący partii Jest Przyszłość (Jesz Atid) stworzył koalicyjny rząd, a premierem ma zostać Naftali Bennett - przynajmniej na dwa lata, ponieważ fotel premiera ma być obejmowany rotacyjnie. Bennett uzyskał już pełną ochronę, przynależną premierowi.
Naftali Bennett jest liderem izraelskiej Nowej Prawicy - partii konserwatywnej, ale zarazem liberalnej gospodarczo. Z kolei Jest Przyszłość Jaira Lapida jest ugrupowaniem bardziej centrowym i również zorientowanym liberalnie na kwestie gospodarki. Koalicja ta będzie jednak trudna.
Rząd koalicyjny musi najpierw uzyskać poparcie w izraelskim parlamencie. A to nie będzie łatwe, ponieważ decyzję o głosowaniu nad wotum zaufania będzie odwlekał przewodniczący Knesetu, Jariw Lewin z partii Likud. Jak opisuje "Jerusalem Post", próba jego odwołania nie będzie łatwa dla nowej koalicji.
Pierwsze kłopoty młodej koalicji
Jeden z posłów partii Bennetta, Nir Orbach zażądał wycofania swojego podpisu pod wnioskiem o zmianę przewodniczącego Knesetu. Bez głosu Orbacha, koalicja nie będzie miała większości. A to oznacza odwlekanie procesu głosowania nad wotum zaufania dla nowego rządu.
Izraelskie media informują, że Lewin będzie to robił, by wywierać presję na posłów partii Bennetta. Zmiana na tym stanowisku otworzyłaby drogę do głosowania nad wotum zaufania już w poniedziałek. Kandydatem na przewodniczącego Knesetu z ramienia koalicji ma być Mickey Levy.
Czytaj też: Premier Izraela w opałach. Jest akt oskarżenia
Ostatniego słowa nie powiedział także Benjamin Netanjahu. Rządzący Izraelem od 12 lat premier nie chce żegnać się z władzą, szczególnie w obliczu wiszących nad nim zarzutów o nadużycia władzy i przyjmowanie łapówek.
Zapytany przez reportera BBC, czy będzie to jego ostatni tydzień jako premiera, Netanjahu odpowiedział "to pytanie, czy życzenie?".
Koalicja z udziałem Arabów
Warto przypomnieć, że koalicji nie tworzą tylko partie Bennetta i Lapida. W jej skład wchodzi łącznie osiem ugrupowań, w tym partia reprezentująca mniejszość arabską w Izraelu.
Znalazło się w niej miejsce dla Mansoura Abbasa. Lider Zjednoczonej Listy Arabskiej reprezentuje wspomnianą już wcześniej mniejszość arabską. Abbas zapowiedział, że przy pomocy Arabów zostaną odbudowane synagogi w mieście Lod, które zostały zniszczone podczas majowych zamieszek. Potępił też ataki na żydowskie świątynie i zapowiedział, że "obowiązkiem" jest chronić święte miejsca Żydów, Arabów i chrześcijan.
Normalizacja stosunków z Arabami będzie jednym z pierwszych wyzwań dla nowego rządu. W połowie maja doszło do dużej eskalacji przemocy w Strefie Gazy i dużego napięcia między Izraelem a Palestyną.
To zresztą niejedyny problem koalicji rządowej w Izraelu. Różnice między partiami wchodzącymi w jej skład są duże, a ich głównym spoiwem jest chęć odsunięcia Netanjahu od władzy.