Joe to gołąb, który brał udział w wyścigach w październiku ubiegłego roku. Zawody miały miejsce w USA w stanie Oregon. I tam ostatni raz ptak był widziany. Jego właściciele stracili już nadzieję na odzyskanie Joego. W w grudniu okazało się, że gołąb podczas wyścigu zbytnio się rozpędził, bowiem znalazł się w Melbourne w Australii, czyli 12 tys. km od swojego domu.
Ptak najprawdopodobniej podróż tę przebył autostopem. Musiał zatrzymać się na pokładzie któregoś ze statków i w ten sposób udało mu się pokonać Ocean Spokojny. Później trafił do ogrodu Kevina Celli-Birda. Mężczyzna znalazł wychudzonego ptaka z oznaczeniem i postanowił znaleźć jego właściciela.
Czytaj także: Samiec orangutana zaopiekował się córką po śmierci matki
Okazało się, że Joe wyleciał z Oregonu, ale pochodzi z Alabamy i tam znaleziono jego właściciela. Historia szybko trafiła na pierwsze strony gazet i stała się hitem internetu. Niestety w tym wypadku nie ma happy endu. Joe musi zostać uśpiony.
Australia to jeden z krajów, w którym panują bardzo surowe zasady przewozu zwierząt. To na tyle skomplikowana i kosztowna procedura, że ostatni raz gołębie zza granicy w Australii pojawiły się 10 lat temu.
Czytaj także: Tania Coca-Cola. Sposób na obejście podatku cukrowego
Bez względu na pochodzenie, żaden udomowiony ptak, który nie spełnił wymagań dotyczących stanu zdrowia i testów, nie może pozostać w Australii - powiedział rzecznik Departamentu Rolnictwa, Wody i Środowiska dla BBC.
Póki co Joe znów przepadł. Jeśli znów zostanie złapany, władze podjęły decyzję o "humanitarnej utylizacji" zagubionego ptaka autostopowicza.