Jan Kania został oskarżony, a potem skazany za molestowanie małoletniego (chłopca poniżej 15 roku życia). Przestępstwa dopuścić się miał na swoim uczniu, a miało do niego dojść kilka lat temu, między styczniem 2015 roku, a czerwcem 2016.
Sprawa nie jest jednak jasna. Muzyk przekonuje, że jest niewinny, a do czynu przyznał się tylko pod naciskami prokuratora. Teraz w każdej chwili może trafić na 2,5 roku do więzienia.
Wiele nocy mam nieprzespanych. Człowiek budzi się w nocy i sam nie wie gdzie jest - podkreśla Jan Kania w programie "Alarm" w TVP 1.
Do molestowania miało dochodzić podczas grania koncertów, a oskarżający nastolatek należał do zespołu, którym opiekował się muzyk. 56-latek miał go podobno dotykać w miejscach intymnych, nawet w trakcie lekcji.
Mieszkańcy wierzą, psycholog nie
W obronie muzyka stają mieszkańcy, rodzice innych dzieci oraz członkowie zespołu. W jego niewinność nie wierzy jednak pedagog szkolna, która zauważyła podejrzanie zachowanie u nastolatka.
Nie wierzę w teorię, że pan Kania jest niewinny. Chłopiec od początku zaczął mówić co mu dolega. Zaczął płakać i drżeć. Widać, że kosztowało go dużo emocji. Nawet zaawansowany aktor nie potrafiłby tak zagrać - tłumaczy.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.