Sprawdzamy pogodę dla Ciebie...

Żołnierze z USA są otwarci, ale nie na nowe smaki. Zdradzili ich sekret

5

Wojska NATO pojawiły się w Orzyszu siedem lat temu. Obecność żołnierzy odmieniła życie mieszkańców miasta. Co lokalni przedsiębiorcy mówią o amerykańskich żołnierzach?

Żołnierze z USA są otwarci, ale nie na nowe smaki. Zdradzili ich sekret
Żołnierze na poligonie w Orzyszu; zdj. archiwalne (Agencja Wyborcza.pl, Arkadiusz Stankiewicz)

Orzysz to niewielkie mazurskie miasteczko, liczące ok. 6 tys. mieszkańców. Wojska NATO pojawiły się tu siedem lat temu (Amerykanie w ramach misji NATO stacjonują dokładnie w Bemowie Piskim niedaleko Orzysza). Od tej pory w mieście wiele się zmieniło, a obecność żołnierzy poprawiła sytuację lokalnych przedsiębiorców.

To, że jest Grupa Bojowa NATO daje pewną stabilizację psychiczną i poczucie, że nie jesteśmy sami na tej rubieży wschodniej. (...) Nie ma żadnych napięć społecznych, żadnych ekscesów – zapewnił o2.pl burmistrz Zbigniew Włodkowski.

Włodarz miasta chętnie wymienia korzyści związane z obecnością wojsk NATO. Mówi o poczuciu bezpieczeństwa i stabilizacji. To bardzo istotne, bo jeszcze niedawno wojsko postrzegano jako przekleństwo Orzysza.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Żyjemy w epoce przedwojennej? "Tusk alarmuje elity państw zachodnich"

Miasto, choć atrakcyjnie położone, z powodu obecności obiektów wojskowych nie cieszyło się popularnością wśród turystów. W dodatku – jak przypomina PAP – w PRL-u w miasteczku znajdowała się osławiona jednostka karna, do której przysyłano poborowych, którzy popełnili jakieś wykroczenia. Dziś Orzysz cieszy się z obecności wojska.

"Jak misia w Zakopanem"

Jak podkreślają w rozmowie z mediami burmistrz, właściciele lokalnych biznesów i dyrektorka Zespołu Szkół Ogólnokształcących, żołnierze z Batalionowej Grupy Bojowej są bardzo otwartymi ludźmi.

Jak siedzą w ogródkach restauracyjnych na zewnątrz, to turyści traktują ich jak misia w Zakopanem, każdy chce sobie zrobić z nimi zdjęcie – zapewnił "Fakt" Włodkowski.

Nie lubią "polskiego kebaba"?

Właściciele lokalnych biznesów o upodobaniach żołnierzy wiedzą coraz więcej. Pani pracująca w cukierni powiedziała "Faktowi", że Amerykanie "nie są tak otwarci na smaki, jak Polacy". Uwielbiają natomiast słodycze, a "ich smaki to czekolada i sernik".

Właścicielka lokalu z kebabem zdradziła natomiast, że żołnierzom ta potrawa nie przypadła do gustu. – U nas pojawiają się od wielkiego dzwonu – usłyszeli dziennikarze od pani Barbary.

Znacznie częściej Amerykanie widywani są natomiast w sklepie z militariami Szwadron. Właścicielka powiedziała, że kupują w nim m.in. koszulki z polskimi i amerykańskimi flagami, noże wojskowe i bagnety do kałasznikowa.

Autor: APOL
Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Które z określeń najlepiej opisują artykuł:
Wybrane dla Ciebie
Wyniki Lotto 21.11.2024 – losowania Lotto, Lotto Plus, Multi Multi, Ekstra Pensja, Ekstra Premia, Mini Lotto, Kaskada
Nakaz aresztowania Netanjahu. "Istotny krok w kierunku sprawiedliwości"
Zmasowane ataki Izraela na Liban. Ponad 47 zabitych
Wrocławski McDonald's podbija sieć. Kolorowe neony, światła i tłumy klientów
Zobaczył tygrysa pod domem. Przerażające nagranie z Chin
Ukraiński recydywista w Sopocie. Pokazał policjantom fałszywe prawo jazdy
Trzaskowski: Na spotkania w prekampanii jeżdżę prywatnym samochodem, urlopu nie planuję
Wypadek na roli. Nogę mężczyzny wciągnęła maszyna
PiS ogłosi swojego kandydata na prezydenta. Wiadomo już gdzie
Skrajnie osłabiony senior w Gdańsku. Jej reakcja uratowała życie 71-latka
Ōkunoshima. Tajemnicza wyspa królików z mroczną przeszłością
Estonia. Tysiące niewybuchów na poligonie wojsk NATO
Przejdź na
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem strony Kliknij tutaj, aby wyświetlić