Kobieta twierdzi, że codziennie dostaje dziesiątki wiadomości z pogróżkami. Groźby, nie tylko w wirtualnym świecie, otrzymuje także jej 11-letni syn. W rozmowie z "Faktem" kobieta zaapelowała, by jej mąż zgłosił się na policję i zakończył całą sprawę.
Poszukiwany mieszkaniec Chełmży, jeszcze zanim zniknął, tłumaczył, dlaczego skatował Fijo, 4-miesięcznego psa swoich dzieci, doprowadzając go do niemal całkowitego paraliżu. Znajoma rodziny opowiada o wiadomościach, jakie od niego otrzymywała. Miał pisać, że "to jego pies i mógł zrobić, co mu się podobało". Później miał stwierdzić, że przewrócił się na pieska, bo był pijany. Sytuację próbował wytłumaczyć również przez rzekomy wypadek, podczas którego Fijo miał wpaść pod samochód.
Jak weszłam, to męża już nie było. Piesek leżał przy szafce i nie ruszał łapkami. Dookoła była krew. Pies miał powybijane zęby, złamaną szczękę i miednicę oraz wiele krwiaków – mówi pani Angelika w wywiadzie.
Policja nadal szuka Bartosza Donarskiego. Sprawę skatowanego szczeniaka Fijo jako pierwsza opisała na Facebooku Fundacja dla Szczeniąt Judyta. To po jej wstrząsającym wpisie skatowanym psem zainteresowali się internauci. Za mężczyzną wydano list gończy. 30-latkowi grożą 3 lata więzienia za znęcanie się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem.
Trop za Donarskim urywa się w Szkocji. Internauci ustalili, że to właśnie tam pracuje 30-latek. Kierownictwo firmy, która miała go zatrudniać, stwierdziło jednak w rozmowie z WP, że mężczyzna został zwolniony jakiś czas temu i prawdopodobnie przebywa w Niemczech. Użytkownicy mediów społecznościowych donosili też, że Donarski wrócił do Polski.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.