W woj. zachodniopomorskim zazdrosna żona spaliła mężowi jacht. Łódź zacumowana była w darłowskim porcie. Kobieta oblała ją benzyną, a następnie podpaliła.
Żona spaliła mu jacht. Z zazdrości
Pan Rafał od wielu lat jest zapalonym regatowcem, jako członek Darłowskiego Jacht Klubu uczy żeglarstwa dzieci oraz młodzież. Długi czas mężczyzna nie posiadał jednak swojego jachtu. Kiedy udało mu się go kupić, nie cieszył się nim zbyt długo.
Na początku roku mężczyzna kupił w okazyjnej cenie łódkę z przełomu lat 70. i 80. Żaglówka wymagała renowacji. Pan Rafał włożył w odnowienie jachtu sporo pracy.
Po kilku tygodniach udało się ukończyć prace przy żaglówce. Żeglarz zabierał na wspólne wypady swoich synów. Chłopcy zarazili się pasją taty.
Zainteresowań męża zdecydowanie nie podzielała jego żona. Miała pretensje o to, że mężczyzna nie spędza więcej czasu w domu. W końcu postanowiła sama "rozwiązać problem" żaglówki.
Miała trudniejszy okres w życiu. W akcie desperacji pojechała do mariny w Darłowie z kanistrem benzyny – napisał przyjaciel poszkodowanego.
Zniszczeniu uległ niemalże cały jacht. W działaniach gaśniczych brały udział 3 zastępy straży pożarnej. W wyniku pożaru nikt nie odniósł obrażeń.
Czytaj także: Zatoka Gdańska. Jacht zatonął na Bałtyku. Co z załogą?
Żona spaliła mu jacht. Przyjaciele zorganizowali zbiórkę.
Łódka nie była ubezpieczona, ponieważ była użytkowana wyłącznie przez żeglarza i jego synów. Właściciel nie widział potrzeby dodatkowego zabezpieczenia finansowego.
Kiedy o sprawie dowiedzieli się przyjaciele poszkodowanego, natychmiast postanowili coś z tym zrobić. Zorganizowali w jego imieniu zbiórkę pieniędzy w serwisie internetowym. Do tej pory zebrano 2 tys. z wymaganych 20 tys. złotych.
Żeglarze, pomyślcie jakbyście się poczuli, gdyby własna żona spaliła Wam jacht? – napisał organizator zbiórki.
Obejrzyj także: Wypadek w porcie
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.