Czegoś takiego w historii filmów dokumentalnych prawdopodobnie jeszcze było. Żarłacze tygrysie generalnie niełatwo jest zarejestrować na kamerze, ponieważ są bardzo niebezpieczne. To gatunek rekina odpowiedzialny za najwięcej zanotowanych ataków na ludzi, zaraz po swoim kuzynie - żarłaczu białym. Dzięki swoim szerokim szczękom i ciężkim zębom są w stanie bez żadnego wysiłku rozciąć nawet… skorupę dorosłego żółwia!
Filmowiec Zimy Da Kid, chcący nagrać to groźne zwierzę w Fuvahmulah na południe od Malediwów, wpadł na genialny pomysł. Umieścił swoją kamerę sferyczną na dnie oceanu i czekał cierpliwie na rozwój wydarzeń. Efekt był piorunujący.
W pewnym momencie do urządzenia podpłynął ciekawski rekin i po prostu je pochłonął. Ostatecznie "przekąska" najwyraźniej nie zasmakowała żarłaczowi, gdyż po chwili ją wypluł. Na szczęście kamera przetrwała, zapewniając hipnotyzujący wgląd w paszczę drapieżnika.
Zimy udostępnił materiał filmowy w mediach społecznościowych. Na wideo dokładnie widać skrzela i zęby żarłacza. Te kilka sekund w jego "wnętrzu" to doznanie nie do opisania. Docenili je internauci, którzy w ciągu kilka dni pod postem filmowca na Instagramie zostawili kilka tysięcy "lajków".
W rozmowie z "The Independent" 29-latek wyznał, że chce zmienić często negatywne postrzeganie tych drapieżników. - Kiedy rekiny gryzą ludzi, to nie dlatego, że chcą nas zjeść, tylko dlatego, że widzą kogoś i są ciekawi. Zacząłem filmować rekiny, ponieważ znikają one w bardzo, bardzo szybkim tempie, co będzie bardzo szkodliwe dla oceanu – wyjaśnił.