Jak przekazał opozycyjny kanał "Ważnyje Istorii" na Telegramie, w jednym z ługańskich szpitali przebywa obecnie co najmniej dwóch więźniów kolonii karnej Jabłoniewka, którzy zostali ranni na wojnie w Ukrainie. Nie podano ich imion i nazwisk, a jedynie pseudonimy. Jeszcze co najmniej trzech straciło w walkach życie.
Będą chowani pod pseudonimami
Leonid Krikun w rozmowie z portalem przekazał, że nie wie, jak rodziny mogą ubiegać się o ewentualne rekompensaty. - Jeśli ranni leżą w szpitalu nie pod prawdziwymi nazwiskami, również zmarli będą chowani pod pseudonimami - mówi.
Na początku lipca kanał informował, że Grupa Wagnera prowadzi rekrutację skazanych w koloniach karnych w Petersburgu. Przedstawiciele grupy Wagnera po prostu przyjeżdżali do więzień i przez długi czas rozmawiali z więźniami, namawiając ich do "bronienia Ojczyzny".
Mieli zarobić 200 tys. rubli za pół roku i amnestię
Jak ustalili wówczas dziennikarze, około 40 więźniów zgodziło się na udział w wojnie. Zostali przerzuceni na tereny nieuznawanych republik ludowych - Donieckiej i Ługańskiej. Wagnerowcy zapowiadali, że "żołnierz" otrzyma 200 tys. rubli za sześć miesięcy służby i amnestię, jeśli wróci żywy. W przypadku ich śmierci rodzinom miało przysługiwać odszkodowanie w wysokości 5 mln rubli.
Grupa Wagnera to prywatna firma wojskowa powiązana - według mediów - z prokremlowskim biznesmenem Jewgienijem Prigożynem. Od połowy grudnia 2021 roku wagnerowcy są objęci unijnymi sankcjami za tortury, egzekucje i zabójstwa m.in. w Libii, Syrii i Donbasie. O zbrodniach wagnerowców w Syrii informowała w Rosji niezależna "Nowaja Gazieta". Działalność najemnicza jest w Rosji oficjalnie zakazana.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.