Bronisław i Stanisław mieszkają razem w miejscowości Stąpy-Samulewo (woj. warmińsko-mazurskie). Oboje opiekują się starszą już mamą i na co dzień prowadzą raczej zgodne życie. Jednak, gdy się w końcu zwaśnili, przyjechała policja, a zdarzenie opisał nawet "Fakt".
Wychodząc z domu, kazałem mu pilnować zupy, a on poszedł spać. Wchodzę do kuchni, a tam siwo od dymu i cały gar zupy do wyrzucenia. A ten leży na wersalce! Trochę mnie poniosło, no i dałem mu w mordę - mówi Stanisław cytowany przez "Fakt".
Czytaj także: Gruchot Wałęsy. "Nie przeszedłby badań technicznych"
Bronisław nie rozumiał, dlaczego brat zrobił aferę o przypaloną zupę. Oburzony tym, że dostał po twarzy wezwał na miejsce policję. Funkcjonariusze uznali, że zostali wezwani bezpodstawnie, więc obciążyli Bronisława mandatem 150 zł.
Czytaj także: Wyszedł na jaw mroczny sekret Czarnobyla
Brat się wyłgał, a ja dostałem mandat. Nie wiem, z czego go zapłacę, bo właśnie ZUS zabrał mi rentę - powiedział "Faktowi" rozjuszony Bronisław.