Kobieta w rozmowie z portalem opowiada, że w sierpniu ubiegłego roku musiała iść na zwolnienie lekarskie. Wszystko dlatego, że chciała poddać się operacji kolana. Na zwolnieniu przebywała trzy miesiące, ale co 30 dni przedłużała je. W grudniu miała operację kolana, wszczepiono jej staw kolanowy. Po operacji znów dostała zwolnienie lekarskie, a potem przeszła na zasiłek rehabilitacyjny.
Miałam wrócić do pracy 3 sierpnia tego roku. Półtora miesiąca wcześniej dostałam pismo o rozwiązaniu umowy o pracę bez wypowiedzenia. To był szok, nie spodziewałam się tego. Zostałam z niczym - mówi położna.
- Odbiorę ostatni zasiłek rehabilitacyjny, ekwiwalent za 33 dni urlopy i po 3 sierpnia nie mam z czego żyć. Pytałam w izbach pielęgniarskich o pracę. Niestety, pracy nie ma. Szukałam, pytałam m.in. w domu opieki, ale takiego pracownika jak ja nikt nie chce zatrudnić. Brakuje mi trzy lata do emerytury. Dla pracodawcy taki pracownik jest " śmierdzący". - stwierdza pani Ewa w rozmowie z "Wyborczą".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak mówi, nie chce pracować "na czarno". Chciałaby wrócić do pracy w szpitalu, bo - jak twierdzi - "po 35 latach wzorowej pracy to się jej należy". Przypomina, że w ciągu swojej kariery na zwolnieniu była 11 razy.
Dlaczego kobieta została zwolniona? "Nie było kontaktu"
"Gazeta Wyborcza" skontaktowała się z dyrektorem Podkarpackiego Szpitala Wojewódzkiego w Krośnie. Leszek Kwaśniewski wyjaśnia, że pracownica została zwolniona na podstawie art. 53 Kodeksu Pracy.
Ze strony pracownika nie było wcześniejszego kontaktu z pracodawcą, ani próby przedstawienia sytuacji, w której się znajduje. Podstawą relacji w szpitalu jest wzajemny szacunek, a także komunikacja oparta na uczciwości. Z powodu braku jakichkolwiek informacji ze strony pracownika, zdecydowałem się podjąć decyzję o jego zwolnieniu. Pracownik ma nie tylko prawa, ale również obowiązki względem zakładu pracy - informuje dyrektor Kwaśniewski.
Jak się okazuje, w czasie nieobecności Pani Ewy, na jej miejsce na zastępstwo zatrudniono inną osobę. - Warto mieć na uwadze, iż niejasne sytuacje pracownika względem pracodawcy, mogą mieć negatywny wpływ na pracę w zespole, a to jednocześnie może przenosić się na sprawną obsługę pacjenta, którego dobro - zwłaszcza w kwestii tak delikatnej, jak ginekologia i położnictwo - jest najważniejsze - precyzuje dyrektor.
Artykuł Kodeksu pracy, na który powołuje się dyrektor, daje pracodawcy możliwość zwolnienie pracownika bez wypowiedzenia bez winy pracownika. Powodem jest długotrwała choroba pracownika.
Przepisy dają możliwość zwolnienia pracownika
Portal zwraca uwagę na artykuł 53 paragraf 1, który mówi, że pracownicy o stażu dłuższym niż 6 miesięcy są chronieni przez łączny okres pobierania przysługującego z tytułu choroby wynagrodzenia i zasiłku chorobowego oraz przez pierwsze 3 miesiące pobierania świadczenia rehabilitacyjnego.
Dotyczy to także pracowników, których niezdolność do pracy została spowodowana wypadkiem przy pracy lub chorobą zawodową, niezależnie od ich stażu zakładowego. Przepis tan można zastosować także wobec osób, które są w okresie przedemerytalnym i przez cztery lata przed osiągnięciem wieku emerytalnego pracodawca nie może ich zwolnić.
Niestety kodeks pracy daje pracodawcy taką możliwość - potwierdza Ewelina Machnica, szefowa Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych w Rzeszowie.
Sama zainteresowana żali się, ponieważ nie zdawała sobie sprawy z tego, że zasiłek rehabilitacyjny mógł być zbyt długi. - Kiedy i jak miałam się zgłosić? Miałam przyjść o kulach w trakcie zwolnienia czy zasiłku? Nie ja decydowałam o długości zasiłku rehabilitacyjnego, tylko komisja w ZUS-ie. Gdybym wiedziała, że tak się to skończy, to nie zgodziłabym się na półroczny zasiłek - mówi "Wyborczej". Dodaje, że nikt też nie powiedział jej, że nie chroni jej wiek przedemerytalny.
Nawet w kadrach chyba nie wiedzieli, że jest taki przepis - zauważa zwolniona z pracy położna w rozmowie z portalem. - Myślę, że wiele osób o tym nie wie. Opowiadam o tym, co mnie spotkało ku przestrodze dla innych. I kogo mogę ostrzegam
Naczelna położna w krośnieńskim szpitalu, Dorota Kostrzewa wyjaśnia, że w tym roku w ten sposób zwolniono również inną pielęgniarkę. Co ciekawe, położna, która przyszła na zastępstwo, nie dostała nowej umowy.
Ewa nie została zwolniona w trakcie 180 dni zwolnienia lekarskiego. Nie mogłaby zostać również zwolniona gdyby była na trzymiesięcznym zasiłku rehabilitacyjnym. Ona była na sześciomiesięcznym zasiłku rehabilitacyjnym. Dlatego dyrektor mógł ją zgodnie z prawem zwolnić. Próbowałam o nią walczyć, napisałam pismo w jej obronie, napisali pracownicy oddziału. Byliśmy na spotkaniu z panem dyrektorem. Niestety, decyzji nie zmienił - mówi "Wyborczej" Krystyna Krygowska, pielęgniarka oddziałowa.
Pani Ewa zamierza walczyć o powrót do pracy. Nawet przed sądem. Twierdzi, że będzie mieć bardzo niski zasiłek przedemerytalny mimo długiego stażu pracy.