To miała być zwyczajna wizyta w kinie. 35-letnia Emma Johnson z Liverpoolu chciała sprawić radość trójce swoich dzieci. Zabrała ze sobą sześcioletniego George'a, ośmioletnią Avę i ośmiomiesięcznego Harpera.
Nie mogło obyć się bez rodzinnego selfie. Emma z pewnością nie spodziewała się tego, że na zdjęciu pojawi się nieproszony gość.
Czytaj także: Rolniku, ważna wiadomość. Chodzi o dopłaty bezpośrednie
Podejrzana postać z tyłu sali
Gdy 35-latka przyjrzała się bliżej tej fotografii, była wstrząśnięta. Zauważyła bowiem, że z tyłu sali pojawia się ciemna postać, która wydała jej się podejrzana.
Dzieciom wyjaśniła, że to chwyt marketingowy. Podkreślała, że w ten sposób przedstawiciele kina chcą wypromować nowy film o pogromcach duchów. Sama wiedziała jednak, że to nie jest prawda.
Wyostrzyłam zdjęcie, a następnie zauważyłam, że na tylnych siedzeniach znajduje się duch małej dziewczynki, który przytula misia - przekazała w rozmowie z "The Sun".
Czytaj także: Te buty to prawdziwy hit. Cena? Aż brakuje słów
Johnson wrzuciła fotkę do sieci. Jej zdaniem tym duchem może być dziewczyna, która w przeszłości utopiła się w pobliżu kina.
35-latka rozmawiała na ten temat z przyjaciółką, która zajęła miejsce w ostatnim rzędzie. Stwierdziła, że nikt podobny do postaci ze zdjęcia tam nie siedział.
Kobieta jest oskarżana o użycie programu do edycji zdjęć. Mimo to twardo twierdzi, że nic takiego nie miało miejsca.
Gdy tylko udostępniłam zdjęcie, niektórzy oskarżali mnie o użycie Photoshopa lub innej aplikacji w telefonie. Nie znam się na technologii, więc nawet nie wiem, jak to zrobić - zapewniła.
Co na to przedstawiciele kina? Na razie nie odnieśli się do sprawy. Rzecznik prasowy odmówił komentarza.