15-latka została wykorzystana w czasie, gdy jej matka była w szpitalu. Kobieta doznała udaru. Mirosław K. rzucił się na córkę w biały dzień i brutalnie zgwałcił. Dziewczynie nie udało się wybronić i dopiero po tym, jak jej oprawca opadł z sił, udało jej się uciec.
Półnaga, owinięta kocem i śmiertelnie przerażona wybiegła z domu i zapukała do sąsiadów - podaje "Fakt".
Sąsiadka pomogła przerażonej dziewczynie. Kobieta relacjonuje, że Kinga była roztrzęsiona, płakała i przez ponad godzinę nie powiedziała ani słowa. Dopiero później opowiedziała o wydarzeniach z rodzinnego domu. Sąsiadka zawiadomiła o wszystkim policję, która natychmiast zatrzymała ojca dziewczyny.
Trafił na trzy miesiące do aresztu. Szczegółów sprawy nie mogę zdradzić ze względu na dobro pokrzywdzonej – mówi Małgorzata Rezulak-Kustosz z Prokuratury Rejonowej w Gnieźnie.
Mirosław K. przyznał, że zgwałcił córkę. Nie chciał jednak składać wyjaśnień. Rodzina z małej miejscowości pod Gnieznem nie miała założonej "niebieskiej karty". Nigdy wcześniej w ich domu nie interweniowała policja.
To potwór, nie ojciec – mówią o gwałcicielu sąsiedzi.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.