Spicer ma na koncie 25 letnią karierę, w czasie której publikowała w wielu prestiżowych magazynach, między innymi "Los Angeles Times". Dziennikarka całkiem przypadkowo trafiła na botoks i pokochała jego efekt. Dziś tego żałuje.
W wieku 38 lat Spicer trafiła na fotel gabinetu medycyny estetycznej. Kręciła wówczas dla stacji Channel 4 dokument o sektorze medycyny kosmetycznej. To był początek lat 2000, dlatego botoks nie był jeszcze tak popularny. Jego efekt zachwycił Spicer do tego stopnia, że po zejściu z fotela zapowiedziała, że to nie jej ostatnie spotkanie z botoksem.
Związek na lata
Kolejny raz z medycyny estetycznej skorzystała już następnego dnia. Powiększyła sobie usta, nieco później zdecydowała się na zabieg niwelowania oznak zmęczenia pod oczami. I tak botoks stał się jej codziennością. Spicer uzależniła się od zabiegów upiększających i korzystała z nich przez kolejne 16 lat.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Im dłużej, tym było gorzej. Kate przestała się poznawać w lustrze. I to dosłownie. A im częściej korzystała z zabiegów medycyny estetycznej, tym częściej wydawały się jej niewystarczające. Przełom nastąpił podczas jednego spotkania z przyjaciółmi.
Paradoksalnie dziennikarka nie usłyszała od nich ostrych uwag, ani nie przejrzała się w lustrze i dostrzegła różnicę między sobą, a znajomymi. Dostrzegła jednak, że wiele z jej koleżanek przez pogoń za pięknem przestała przypominać samych siebie. Wówczas przemyślała swoje zachowanie.
Nie wyglądałam jak ja. Czasami wyglądałam obco i dziwnie. Kiedyś miałam nawet te żenujące rybie usta i przypominałam pstrąga. (...) Dopiero teraz, w wieku 53 lat, w końcu mogłam rzucić nałóg botoksu. W pełni zaakceptowałam moje zmarszczki i zwiotczenia - mówiła Spicer w rozmowie z DailyMail.
Dotarło do niej, że znalazła się w błędnym kole uzależnienia od medycyny estetycznej. Goniła za ideałem piękna, który zdaniem większości osób polega na młodym wyglądzie. W tym wszystkim zagubiła gdzieś siebie i to, kim naprawdę była.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.