Mężczyzna namawiał do aborcji. Teraz grozi mu więzienie
Nowa Trybuna Opolska opisuje sprawę Roberta R., 43-letniego mężczyzny, który stanął przed Sądem Okręgowym w Opolu. Usłyszał zarzuty nakłaniania swojej byłej partnerki Joanny do przerwania ciąży. Oskarżony przelał jej pieniądze, którymi kobieta miała zapłacić za zabieg. W tytule napisał: "Kasa na skrobankę".
Czytaj także: 9-latka zaszła w ciążę w USA. Jej mama broni gwałciciela
Według zeznań Robert i Joanna po roku związku postanowili starać się o dziecko. Kobieta zaszła w ciążę w grudniu. Jak przyznała przed sądem, partner nie był zadowolony z tej informacji. "Jego podejście do mnie diametralnie się zmieniło, później dowiedziałam się także, że nawiązał znajomość z inną kobietą poznaną przez internet", zeznała Joanna.
Mimo kłótni para postanowiła razem spędzić sylwestra, na którym oskarżony miał przyznać, że nie chce, by partnerka urodziła. To doprowadziło do kolejnej awantury.
Pokłóciliśmy się, a on mnie uderzył. Od dalszych ataków powstrzymał go szwagier. Noc spędziłam u przyjaciół, twierdzi pokrzywdzona.
Czytaj także: Mąż doniósł na żonę. Sąd dopuścił do sprawy Ordo Iuris
Następnego dnia mężczyzna chciał przelać kobiecie pieniądze na aborcję. Poprosił ją o podanie numeru konta bankowego. Oskarżony twierdzi jednak, że kobieta sama chciała przerwać ciążę, a pieniądze przelał na jej prośbę. Co więcej, twierdzi, że kobieta już wcześniej usunęła co najmniej trzy ciąże.
Byłem w kontakcie z jej byłym partnerem, który oznajmił mi, że Joanna była z nim w ciąży i usunęła ciążę, chociaż on sam chciał dziecko. A od jej byłego męża dowiedziałem się, że gdy byli razem, to regularnie zdradzała go z innymi mężczyznami i wie o co najmniej dwóch ciążach, które usunęła", zeznał oskarżony Robert R.
Gdy oskarżony dowiedział się, że jego była partnerka finalnie nie dokonała aborcji, kazał jej zwrócić całość przelanej sumy i oskarżył ją o wyłudzenie kilku tysięcy złotych. Proces trwa.