Kupowanie ubrań bez uprzedniego zmierzenia ich w sklepie zdarza się każdemu. Sporo osób woli mierzyć odzież w zaciszu własnego domu, zamiast w ciasnych i tłocznych przymierzalniach. Z takiego założenia wyszła pewna Brytyjka, która zdecydowała się na zakup dżinsów w jednym z tamtejszych supermarketów. Niestety w domu okazało się, że wybrała zbyt mały rozmiar. Udała się do sklepu, by dokonać zwrotu. Tam natknęła się na wyjątkowo nieuprzejmą kasjerkę.
Poszła zwrócić jeansy. Usłyszała "dobrą radę" od kasjerki
Incydent, do którego doszło przy kasie, opisał brytyjski serwis The Sun. Klientka miała uprzejmie zapytać, czy mogłaby zwrócić dżinsy i odzyskać za nie pieniądze, ponieważ okazały się za małe.
W odpowiedzi miała usłyszeć od kasjerki, że "powinna schudnąć".
Zachichotałam w zakłopotaniu i uciekłam tak szybko, jak mogłam. Byłam bardzo zdenerwowana i miałam okropny weekend. Mam zaburzenie osobowości typu borderline, więc nie wiem, czy moja reakcja była normalna, ponieważ moje reakcje nie zawsze są 'normalne'- relacjonowała klientka.
Bezmyślny komentarz nie pozostanie bez echa?
Kobieta wyznała, że ma 42 lata, nosi rozmiar 20 (brytyjski odpowiednik XL lub 48/50), zmaga się z chorobą autoimmunologiczną, która powoduje jej otyłość, a także przechodzi menopauzę. Mówi, że bardzo stara się schudnąć, lecz z marnym skutkiem, dlatego komentarz kasjerki tak bardzo ją dotknął.
Przyjaciele zachęcają ją, żeby złożyła formalną skargę na kasjerkę. Wskazują, że body-shaming (zawstydzanie ze względu na wygląd ciała) jest nie tylko niegrzeczne, ale zwyczajnie nieakceptowalne.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.