Po Bożym Narodzeniu, wraz z początkiem nowego roku, zaczynają się wizyty duszpasterskie. W ich trakcie księża odwiedzają swoich parafian, aby zobaczyć, co u nich słychać i pobłogosławić domy. Przyjęło się także, aby podczas takich spotkań duchowni otrzymywali`pieniądze. Jest to jednak dobrowolna ofiara. A przynajmniej tak powinno być.
Zachowanie księdza poruszyło czytelniczkę
W mediach bowiem pojawiło się wiele informacji, o księżach, którzy zapominają, że ofiara nie jest obowiązkowa. Oczekują koperty w każdym domu, a czasem nawet podają konkretne kwoty, które powinni naszykować parafianie. W tej sprawie do portalu Gazeta.pl napisała pani Nadia. Niedawno przyjęła księdza w swoim domu.
Już od grudnia regularnie natykam się w sieci na artykuły dotyczące wizyt duszpasterskich, w których opisywane są "wymagania" niektórych księży w związku z przyjmowaniem kolędy. Muszę przyznać, że w niektórych przypadkach aż ręce opadają, biorąc pod uwagę to, w jakiej sytuacji finansowej jest obecnie wiele osób w naszym kraju - pisze pani Nadia w liście do portalu Gazeta.pl.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kobieta przyznaje, że zachowanie bardzo ją poruszyła. Spodziewała się, że ksiądz będzie niezadowolony z kwoty, jaką otrzymał.
Muszę przyznać, że aż łzy napłynęły mi do oczu. Babcia do koperty postanowiła włożyć 50 zł. Nie jest to mało, ale przypominając sobie niektóre wytyczne można by przypuszczać, że ksiądz będzie niezadowolony. Nic bardziej mylnego. Gdy babcia wręczyła księdzu kopertę, on zapytał:"«a na lekarstwa będziecie mieli?" - czytamy w liście.
Mama autorki listu nie była zadowolona z bezosobowego zwrotu "jak mówiło się w PRL-u". Pani Nadia skupiła się jednak na tym, że ksiądz zainteresował się losem swojej parafianki i nie skupił się tylko na sobie.