Premier Irlandii Michael Martin przedstawił skrótowe wyniki dochodzenia, jakie prowadzono w ostatnich latach na terenie kraju. Zapewnił także, że dołoży wszelkich starań, aby przeprowadzić należytą ekshumację i identyfikację odkrytych szczątek dzieci w miejscu domniemanego masowego grobu.
Druzgocąca historia Irlandii
Minister Roderic O’Gorman opowiedział, że blisko 3000-stronnicowy raport świadczy o bezduszności, z jaką musiały zmagać się kobiety w połowie XX wieku w Irlandii. Niezamężne matki walczyły z ostracyzmem i innymi problemami społecznymi. Funkcjonujące w kraju domy dla matek były placówkami, do których wysyłano ciężarne młode kobiety pod naciskiem miejscowego duchowieństwa. Tam rodziły i tam też oddzielano je od dzieci – część z nich trafiała do adopcji.
Społeczeństwo Irlandii w tamtym czasie było mocno połączone z naukami Kościoła Katolickiego, więc ciąże pozamałżeńskie traktowano jako skandal i grzech. Powołana komisja odkryła, że we wspomnianych placówkach było około 56 000 kobiet i 57 000 dzieci.
Chociaż domy dla matek i dzieci nie były specyficznie irlandzkim zjawiskiem, odsetek irlandzkich niezamężnych matek, które zostały przyjęte do domów dla matek i dziecka lub domów wiejskich w XX wieku, był prawdopodobnie najwyższy na świecie - podsumowuje raport komisja.
Dochodzenie rozpoczęło się niedługo po tym, jak lokalny historyk odkrył w 2016 roku masowy grób dzieci w miejscu dawniej prowadzonego przez zakonnice domu w Tuam w hrabstwie Galway. Dzięki badaniom odkryto, że zmarło tam 796 dzieci, które pochowano w zakamarkach dawnego zbiornika ściekowego.
Kościół piętnował samotne kobiety
W rozmowie ze Sky News miejscowa badaczka Catherine Corless przyznała, że szczątki leżą cały czas w tzw. ogrodzie pamięci jako symbol brutalności dawnych czasów. Kobieta stwierdziła, że śmierć tylu dzieci była wynikiem ówczesnego stosunku Kościoła do panien z dziećmi. "Było to tak mocno narzucone w świadomość wszystkich ludzi, że bali się oni przeciwstawić Kościołowi albo miejscowemu księdzu" - kontynuuje badaczka.
Dodatkowo komisja ustaliła, że na przełomie lat 30. i 40. XX wieku ponad 40 proc. dzieci umieszczonych w placówkach nie dożyło 1. roku życia. Część instytucji podlegała pod lokalne władze, a jeszcze inne prowadzone były przez zakony. Wiele domów miało fatalne warunki – brakowało podstawowych urządzeń sanitarnych (w tym bieżącej wody). Z tego też powodu dzieci były zaniedbane i szybko umierały.