Jest to historia bez happy-endu. W 20 tyg. ciąży pani Magdalena i pan Daniel dowiedzieli się, że ich córeczka ma ciężką wadę genetyczną i prawdopodobnie nie przeżyje porodu. Jak sami przyznają, był to dla nich ogromny szok.
Udało nam się skontaktować z rodzicami maleńkiej Anastazji, która zmarła 3 czerwca, pół godziny po porodzie. Poród był trudny. Nie obyło się bez komplikacji. Dziecko miało zbyt dużą główkę, więc lekarze musieli naciąć krocze pani Magdaleny.
Niestety kobiecie pękła szyjka macicy. Trzeba było ją zszywać. Po 14 dniach wyciągnięto ze środka 12 pełnych szwów chirurgicznych z węzłami. To oznacza, że szycie było źle wykonane, przy użyciu nieodpowiednich materiałów.
Tragiczna historia początkiem zmian?
Sprawa trafiła do mediów z powodu wypowiedzi pani doktor, znanej w mediach społecznościowych jako "Położnik bez lukru". W swoim poście lekarka napisała gorzko: "Kaju Godek, możesz być z siebie dumna".
Wspaniałomyślny TK odebrał Jej szansę na zakończenie ciąży. A nie każda kobieta ma w sobie siłę i zasoby finansowe na wyjazd za granicę. Była silna i dumna. Powiedziała, że da radę. Urodzi i pochowa dziecko - relacjonowała lekarka.
I tutaj wszystko się komplikuje. Bo pani Magdalena i pan Daniel, choć darzą ogromną sympatią i szacunkiem panią doktor, nie chcieli, by ta historia została przedstawiona w ten sposób.
Rodzice dziecka przeżyli trudne chwile. Mówią jednak, że gdyby mieli jeszcze raz dokonać wyboru, zrobiliby dokładnie tak samo.
To był szok, ale od początku wiedzieliśmy, że chcemy, by nasza córeczka się urodziła. Daliśmy jej wszystko, co mogliśmy, choć była z nami tak krótko - mówi pani Magdalena w rozmowie z o2.pl.
Czytaj też: Loteria szczepionkowa. Jak sprawdzić wyniki?
Rodzice dziewczynki przyznają, że ich położenie byłoby trudniejsze, gdyby nie to, że zostali otoczeni doskonałą opieką lekarską. Otrzymali od lekarzy ogrom empatii i wsparcia, tak potrzebnego w takich sytuacjach.
Teraz zależy im, by pomóc innym. Choć stracili ukochane dziecko, apelują o to, by kobiety i rodziny, które znajdą się w podobnej sytuacji, również otrzymały takie wsparcie.
Wiele osób nie zdecydowałoby się na aborcję w takich sytuacjach, gdyby dostały tyle cennych informacji, troski i ciepła od swoich lekarzy - mówi pan Daniel.
Jest jeszcze jedno światełko w tunelu. Pani Magdalenie i panu Danielowi zależy na tym, by ich historia zmotywowała lekarzy do większej świadomości w sprawach szycia kobiet, nie tylko przy tego typu porodach. Wierzą, że to pozwoliłoby kobietom czuć się bezpieczniej, nawet w trudnych sytuacjach.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.