Katarzyna Glinka wprost wyznała, że przez wiele lat nie wierzyła w siebie. - Mam 45 lat i zaczynam się bardzo dobrze czuć ze sobą, ale wiem, że mam jeszcze bardzo dużo obszarów, żeby się nie wstydzić, odważyć... jestem z tego pokolenia, gdzie ludzie bardzo mocno się krytykowali. Jestem osobą, która znajdzie w sobie więcej wad, a nie zalet - powiedziała w rozmowie z Żurnalistą.
Słyszałam na studiach "ładna jesteś, to gdzieś tam rolę amantki zagrasz" – to się wydaje, że nie robi, ale robi młodemu człowiekowi, bardzo mocno ryje głowę. (...) Kończąc liceum, polonistka powiedziała mi "jesteś ładna, to jakoś sobie poradzisz" - jeśli masz wrażliwość, to one bardzo zapadają w głowę - dodała.
Następnie usłyszała pytanie o to, czy lubi wracać do okresu dzieciństwa. W odpowiedzi celebrytka zdradziła, że chodzi na psychoterapię.
Często wracam, bo jestem w psychoterapii, dlatego to dzieciństwo bardzo mocno się przebija, bo fakt jest taki, że to kim jesteśmy to jest głównie dzieciństwo i to, co dostaliśmy jako dzieci - zauważyła Glinka.
Oto największa porażka Katarzyny Glinki
W pewnym momencie Żurnalista zapytał Glinkę o największą porażkę. Aktorka wówczas wskazała na rozwód.
To rozwód, rozpad rodziny. Dla mnie rodzina była ważna, to że się tak posypało. Dzisiaj to jest bardzo proste, nie udaje się, nie zgadzamy się, dziękuję i tyle. (...) Chciałam ją mieć (red. rodzinę), czułam, że to jest do pogodzenia: kariera i dziecko i rodzina... - podsumowała.
Czytaj także: Przerażenie na weselu Pisarek. "Wszyscy zaczęli uciekać"
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.