Nowozelandzka rodzina zrobiła sobie wycieczkę szlakiem Parku Narodowego Fiordland na Wyspie Południowej. Ale takiej sytuacji się raczej nie spodziewali.
Podczas wyprawy mieli kamerkę GoPro, którą wzięli ze sobą po to, by móc za jakiś czas wrócić pamięcią do tych cudownych wspomnień. A te będą, trzeba przyznać, niezapomniane.
Uwaga, papuga!
Rodzina chciała sfilmować grupę ciekawskich ptaków, które dołączyły do nich przed domkiem, w którym mieszkali. Nagle jeden z ptaków podleciał, zabrał im kamerkę, przeleciał nad parkiem, a następnie zaczął stukać dziobem w urządzenie.
W pewnym momencie można nawet zobaczyć ptaka odrywającego kawałek plastiku z obudowy aparatu. Sprzęt przetrwał, a rodzina wkrótce wyruszyła po to, żeby go odnaleźć.
Po prostu podążyliśmy za dźwiękiem (...). Najwyraźniej usłyszały, jak nadchodzimy i porzuciły GoPro. Mój syn poszedł zobaczyć, czy nie ma kamery pośród skał - i istotnie tam była, cały czas filmowała. Pobrałem nagranie na swój telefon… To było niesamowite i całkowicie nieoczekiwane - wspomina Alex Verheul.
Okazało się, że ptakiem-złodziejaszkiem była papuga zamieszkująca tamte lasy - kea. I jak widać, ptak nie chciał poprzestać na kradzieży GoPro. Następnego dnia zawinął bowiem filiżankę z plecaka. No tak to już jest z tymi papugami...