Są tacy, którzy chcą zamieszkać razem jak najszybciej. Nierzadko pojawiają się jednak głosy, że przed tak poważną decyzją, należy odczekać przynajmniej rok. Czy właściwie istnieje na to "odpowiedni" moment? Głos w sprawie w rozmowie z serwisem natemat.pl zabrała psycholożka i seksuolożka Marlena Kazoń.
Wiele zależy od tego, czy jesteśmy na studiach, czy już po. Jeśli jest to czas studiowania, to mamy więcej czasu na poznanie się. Później tego czasu może być trochę mniej. Jednak pomijając aspekt czasu, bardzo ważny jest moment, gdy zaczynamy ufać drugiej osobie. (…) Na tym etapie warto pomieszkiwać razem, poznać się z tej codziennej, bardziej zwyczajnej strony – opisuje specjalistka.
Czytaj także: Całkowicie przestała się depilować. Tak teraz wygląda
Kiedy warto zamieszkać razem? Psycholożka ma pewną wskazówkę
Psycholożka podkreśla, że z jej doświadczenia, na dłuższą metę nie sprawdzają się bliskie relacje, w których partnerzy nie mieszkają razem. Pary dochodzą wtedy najczęściej do wniosku, że do siebie nie pasują. Jaki staż związku jest zatem optymalny, żeby myśleć nad dzieleniem mieszkania z drugą połówką?
Moim zdaniem pół roku lub rok to jest już dobry czas, żeby zacząć pomieszkiwać u siebie i w rezultacie zamieszkać. Jeśli związek trwa kilka lat, to jest już trochę przechodzona sprawa. Po dziesięciu latach zazwyczaj jest to bardzo trudne, aby wrócić do tego napięcia w relacji, bycia ze sobą blisko – podkreśla w rozmowie z natemat.pl Marlena Kazoń.
Jak podzielić obowiązki w mieszkaniu? "Pieniądze łączą się z władzą"
Ekspertka ocenia, że najlepiej jest wprowadzić wspólnie do nowego mieszkania. Obie osoby startują bowiem w nim z równymi szansami. Można wtedy także podzielić się obowiązkami.
Marlena Kazoń przyznaje, że należy otwarcie rozmawiać z drugą osobą o różnych aspektach wspólnego mieszkania. Obejmuje to także kwestie finansowe. – Podział na pół jest w porządku, gdy obie strony zarabiają podobnie. Jeśli są pewne dysproporcje w zarobkach, to nie jest to najlepsze rozwiązanie. Polecam wtedy rozmowę, w której umówimy się na dany procent – mówi specjalistka.
Oczywiście też nie jestem zwolenniczką sytuacji, gdy kobieta jest utrzymanką mężczyzny. Pieniądze łączą się z władzą i potem taka kobieta musi więcej dawać od siebie i starać się, a to nie jest w porządku – zaznacza psycholożka, cytowana przez natemat.pl.
Obejrzyj także: Banki podsuwają do podpisu oświadczenia. "Sprawa może skończyć się w sądzie"