Książę Harry i Meghan Markle wzięli ślub w maju 2018 roku. Na długo przed ceremonią pojawiły się informacje o napięciu pomiędzy parą a królewskimi pracownikami.
Doniesienia Daily Mail
Daily Mail donosi, że pracownicy dworu od początku nie przepadali za Meghan i drażniło ich, że dostaje wszystko, czego chce, a mimo to ciągle chciała więcej.
Gazeta przypomina awanturę o tiarę. Meghan wybrała sobie wtedy z królewskiej kolekcji tiarę, w której chciała stanąć na ślubnym kobiercu. Powiedziano jej jednak, że akurat tej biżuterii nie będzie mogła założyć.
To nie spodobało się przyszłym małżonkom. Harry interweniował u królowej, na co ta odpowiedziała, że to ona decyduje o wszystkim, nie Meghan.
Meghan nie może mieć tego, co chce. Będzie mieć to, co ja jej dam - tak podobno powiedziała Harry’emu królowa.
I w związku z tym w czasie ceremonii zaślubin zobaczyliśmy księżną w tiarze wysadzanej diamentami, wybranej ponoć przez samą królową.
Ta sytuacja wywołała spore napięcie w rodzinie królewskiej. Pracownicy pałacu zwrócili też już wtedy uwagę, że Meghan ciągle szukała powodów do narzekania i że od samego początku "chciała dramatu".
Zobacz także: Od 12 roku życia brała narkotyki. Co słychać u głównej bohaterki książki "My dzieci z dworca ZOO"?
Meghan to "drama queen"? Podczas gdy Meghan Markle była postrzegana na dworze jako "drama queen", to książę Harry wręcz przeciwnie. Pracownicy nazywali go "zakładnikiem". Uznali, że został zniewolony przez swoją partnerkę i "przestał myśleć trzeźwo".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.