Czy można "umrzeć ze śmiechu"? Historia Leanne Slaymaker i jej męża Toma pokazuje, że w pewnym sensie niestety tak. Kobieta opowiedziała w mediach o tym, jak straciła swojego ukochanego. 37-latek zmarł na jej oczach tuż po tym, jak przez 10 minut śmiał się podczas wspólnych żartów - czytamy w "Mirror".
Tom śmiał się przez 10 minut i zmarł. Reanimacja nie przyniosła efektu
Leanne i Tom znali się ponad pięć lat. Małżeństwem byli jednak zaledwie cztery miesiące. "Był bardzo głośnym, przyjaznym, szczęśliwym człowiekiem" - wspomina kobieta swojego zmarłego męża w "Mirror" i dodaje: "Całe życie czekałam na ślub i odnalezienie prawdziwej miłości – a potem mój mąż zmarł nagle na moich oczach".
Do zdarzenia doszło na początku stycznia 2019 roku. Jak czytamy, para obudziła się jak zwykle i śmiała się i żartowała razem w kuchni. Nagle Tom nagle upadł i przestał oddychać. Leanne szybko wezwała karetkę i rozpoczęła resuscytację mężczyzny, dopóki nie przybyli sanitariusze. Gdy medycy dotarli na miejsce, reanimowali Toma przez kolejne 50 minut, ale niestety nie zdołali go uratować.
Śmierć ze śmiechu? Oto na co cierpiał mężczyzna
Co było bezpośrednią przyczyną zgonu? "Oczywiście chciałam dowiedzieć się, co spowodowało śmierć. Okazało się, że Tom miał zapalenie oskrzeli, zapalenie płuc i powiększone serce" - opisuje kobieta. Wspomina też, że wcześniej obydwoje przechodzili grypę. Byli u lekarza, który po zbadaniu Toma stwierdził u niego przyspieszone tętno, ale jednocześnie uspokoił ich, że nie ma się czym martwić i przepisał mu leki.
Kobieta długo nie mogła sobie poradzić ze śmiercią męża. "Przez dwa i pół roku nie chciałam żyć ani pogodzić się z tym, co się stało, ale trzeba to było zrobić dla dzieci" - opowiadała w "Mirror".
Czy można umrzeć ze śmiechu? Okazuje się, że tak
Śmiech może wywołać śmierć. Jak to możliwe? Mocny, gwałtowny i długotrwały atak śmiechu może doprowadzić na przykład do poważnego ataku astmy. - Czasem może być tak, że śmiejąc się, zaczniemy się krztusić albo dławić, co też może zagrażać życiu - tłumaczyła Marta Jakubowska-Dudek, neuropsycholożka w radiowej Czwórce.
Długotrwały śmiech może doprowadzić też do pęknięcia tętniaka, udaru czy zawału serca. - Oczywiście potrzeba chorób współistniejących, czy zaburzeń ciśnienia. Śmiech powoduje przyspieszenie bicia serca, zwiększa się ciśnienie tętnicze krwi. Może też dojść do zadławienia się, napadu epileptycznego wskutek intensywnej stymulacji naszej kory mózgowej, może dojść do nagłego zatrzymania akcji serca - wyjaśniał Jacek Pełka, neurolog w Czwórce. Podkreślił, że w wyniku śmiechu serce może nawet... pęknąć. Musiałoby być ono jednak poważnie osłabione, np. przebytym zawałem.
Czytaj także: Została surogatką chorej córki. Urodzi własną wnuczkę
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl