"Dzień dobry! Dziś w kąciku feministki hedonistki kilka słówek o tym co 'strasznego' ci grozi, kiedy zaczynasz jasno tłumaczyć urojonym władcom macic, że tylko osoby posiadające je, mają prawo o nich decydować – zaczyna ironicznie dziennikarka, a potem przechodzi do wyliczania.
"Innymi słowy, kiedy uprzejmie mówisz: kochanieńki, tu akurat twoja władza już nie sięga, to moje ciało, f** off. 1) powiedzą ci, że jesteś brzydka, obleśna i nikt nie chce Ccę r****ć. 2) powiedzą, że masz problem, bo nienawidzisz mężczyzn i trzeba ci 'bolca' 3) jeżeli jesteś osobą trans lub niebinarną, oczywiście powiedzą, że to zboczenie, że należy cię leczyć albo gazować 4) to, co mówisz będą przekręcali, odzierali z sensu i sprowadzali ad absurdum 5) będą cię zwyczajnie obrażać i wyzywać 6) będą cię 'zawstydzać' twoim życiem, seksualnością, czym się da 7) Nazwą cię morderczynią 8) będą cię straszyć" – czytamy we wpisie Młynarskiej (pisownie oryginalna).
Młynarska – "władcy macic"
Zdaniem aktywistki, kobiety nie powinny się tym jednak przejmować. Tłumaczy, że trzeba zachować w takich sytuacjach spokój i robić swoje. "Robili z nami co chcieli. Historia podmiotowości kobiet jest jeszcze bardzo krótka. Nie ma więc nic dziwnego w tym, że nasz rozwydrzony tyranek daje czadu, kiedy mu odbieramy ukochaną przytulankę - kopankę w kształcie macicy. Dojrzali emocjonalnie i seksualnie mężczyźni tak się nie zachowują i doskonale rozumieją o co tu chodzi" – zaznacza Młynarska.
Dalej podkreśla, że nie wolno się bać i zdawać się na siebie. Dziennikarka pisze, że każda kobieta ma prawo, a wręcz obowiązek decydować o swoim życiu, a więc i o ciele i nic nikomu do tego – politykom ani księżom. Pod koniec emocjonalnego wpisu Młynarska zwraca się do internautek z prośbą o napisanie, jak chciałyby zmienić prawo, by żyło im się w Polsce lepiej.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.