Szkoły w Polsce nakazują, kontrolują i nadmiernie karzą swoich uczniów. Do tego, jak zauważa Marta Mazurek, poznańska radna, nauczyciele obsesyjnie skupiają się na detalach młodzieżowego ubioru i wyglądu, do czego zgodnie z konstytucją nie mają prawa.
Tak wynika z badania, jakie stowarzyszenie Dopamina Lab z Dąbrowy Górniczej przeprowadziło w 55 polskich szkołach, sprawdzając i analizując zapisy umieszczane przez te placówki w swoich wewnętrznych statutach.
Wyniki monitoringu pozwalają postawić tezę, iż prawa człowieka, prawa dziecka, prawa uczniowskie często nie są w szkołach właściwie rozumiane i interpretowane – piszą autorzy raportu "Monitoring praw uczniów w odniesieniu do zapisów statutów szkolnych w szkołach dla dzieci i młodzieży".
Najczęstsze nieprawidłowości dotyczą sposobu oceniania, którego celem, jak zauważa Anna Dęboń, prezeska stowarzyszenia Dopamina Lab nie jest udowadnianie niewiedzy, a diagnoza i monitorowanie postępów w nauce. Zgodnie z prawem oświatowym nauczyciel może oceniać osiągnięcia i zachowanie ucznia, ale stawianie jedynki za brak pracy domowej, nieobecność na sprawdzianie czy brak zadania nie leży w jego kompetencjach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kontrowersyjne są też wymogi co do ubioru i wyglądu uczniów. Enigmatyczne zapisy w regulaminie w typie "schludny strój", "wygląd niebudzący zastrzeżeń" czy "godny młodego Polaka" nie brzmią jednoznacznie i mogą być niezrozumiałe dla poszczególnych osób. Szczególnie że szkoła ma jedynie prawo określić obowiązujący strój na swoim terenie, ale kolor włosów, paznokci, makijaż i tatuaże nie podlegają jej ingerencji.
Marzy nam się szkoła, w której najważniejszy jest człowiek, a nie posłuszeństwo i władza silniejszego. Ale jeżeli w statucie mamy zapis, że "uczeń ma obowiązek słuchać nauczyciela bez zbędnych komentarzy", to jaka atmosfera panuje w takiej szkole? - zauważa w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Robert Strzała, nauczyciel i wiceprezes DoPaminy.
Autorzy raportu w swoim badaniu skupiają się na szkołach w Dąbrowie Górniczej, skąd wywodzi się stowarzyszenie, jednocześnie zapraszając uczniów, nauczycieli i rodziców z innych miast, aby zajrzeli w obowiązujące w ich placówkach regulaminy. Przekonują, że stworzony przez nich raport to punkt wyjścia do zmian i naprawy polskiego systemu edukacji.