Tinder jest najpopularniejszą aplikacją randkową, która pozwala na nawiązywanie kontaktów z osobami znajdującymi się nieopodal. Wyboru potencjalnego partnera dokonuje się na podstawie zdjęć i krótkich opisów. Osoby "nieatrakcyjne" odrzucane są poprzez jeden szybki ruch.
Naukowcy twierdzą, że korzystanie z Tindera wcale nie jest korzystne. Takimi spostrzeżeniami podzielili się badacze z Uniwersytetu Wiedeńskiego, którzy przeprowadzili ankietę wśród 464 młodych użytkowników Tindera. Wyniki eksploracji wskazują na to, że nadmierne "przesuwanie palcem" pogłębia poczucie zwątpienia w siebie i potęguje strach przed dalszym byciem singlem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tinder szkodzi singlom?
Użytkownicy są rozkojarzeni i przytłoczeni liczbą potencjalnych partnerów. "Naukowcy są przekonani, że wątpienie w siebie i oszołomienie są wywoływane przez ekspozycję na oglądanie cudzych profili. Wielu użytkowników przyznało, że rzadko umawia się na randki 'twarzą w twarz' ze swoimi partnerami z Tindera. Częściej decydują się na podtrzymanie relacji online, wymieniając wiadomości" - zauważa radiozet.pl, powołując się na badanie opublikowane na łamach "Telematics and Informatics".
Aplikacje te mają na celu poprawę kontaktu międzyludzkiego, ale zbyt częste "przesuwanie palcem" sprawia, że możesz przegapić tę pożądaną iskrę - podkreśliła główna autorka badania Marina Thomas.
Z badań wynika, że częste korzystanie z Tindera może rozwijać ciągłą potrzebę "przesuwania palcem". Poza tym aplikacja rzekomo sprawia, że ludzie stają się bardziej wybredni w kontekście potencjalnych partnerów. Tinder podobno obniża też samoocenę.