Na Facebooku pojawiła się fotografia ukazująca krzesło z przyczepioną do oparcia informacją. Znalazła się tam nieprzypadkowo. Ma za zadanie zwrócić uwagę na duży problem w systemie ochrony zdrowia.
Przychodnia postanowiła zwrócić uwagę na częsty problem
Komunikat "Nie siadaj! To miejsce jest zajęte przez osobę, która nie odwołała wizyty u lekarza" ma zwrócić uwagę na powszechny problem. Wielu pacjentów nie pojawia się na zaplanowanych konsultacjach lekarskich, a zamiast odwołać wizytę, po prostu nie przychodzą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W ten sposób Polacy blokują terminy. W efekcie lekarze tracą czas, a inni pacjenci są pozbawieni możliwości skorzystania z porady. Przyczepiona do siedziska kartka ma związek z akcją "Odwołuję – nie blokuję", która ma zwrócić uwagę na częstą sytuację niepojawiania się pacjentów na zaplanowanych wizytach.
Jak wynika z danych Narodowego Funduszu Zdrowia, najczęściej z powodu nieodwołanych wizyt przepadają terminy do ortopedy, kardiologa i endokrynologa.
"Kartki zawisły na co szóstym krześle"
Nawet co szósty pacjent nie odwołuje swojej wizyty. Akcję licznie skomentowali internauci. Pojawiły się nawet propozycje, jak zminimalizować problem przepadających terminów do specjalistów.
"Pacjent nieprzychodzący powinien być obciążony kosztami tej wizyty i karą", "Kaucja 100 PLN za wizytę. Będziesz? Kaucja zostaje zwrócona. Nie było ciebie bez uzasadnionego powodu? Kasa przepada" - podpowiadają internauci.
Inni użytkownicy mediów społecznościowych mają jednak odmienne zdanie. "Tylko w Polsce nie ma możliwości elektronicznego odwołania takiej wizyty u specjalisty, a jeśli ktoś kiedykolwiek próbował dodzwonić się do przychodni, wie, że to jest bardzo trudne lub wręcz niemożliwe" - skomentował jeden z uczestników dyskusji.
"Jak termin umówiony jest rok wcześniej i przypomną na kilka dni przed wizytą, to rozumiem. Niefajnie, jak termin jest umówiony z dużym wyprzedzeniem i na konkretną godzinę, a oprócz długiego terminu, czekasz w poczekalni jeszcze ze dwie godziny i dostajesz mniej niż 10 minut na spotkanie ze specjalistą", "Ja miałam kiedyś odwoływaną 3 razy wizytę, na którą czekałam ponad rok. Ostatecznie u pulmonologa znalazłam się prawie po 2 latach" - pisali inni.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.