W ostatnich latach widzimy zdecydowany trend wskazujący na coraz mniejszą liczbę kandydatów na księży. Seminaria borykają się z kryzysem powołań, wobec czego niektóre ośrodki seminaryjne są łączone z innymi, a proces formacji duchownej często kończy zaledwie ułamek mężczyzn, którzy zgłaszają chęć posługi.
Być może pewien wpływ na rezygnację z rozwoju w seminariach mają wpływ takie historie, jak opublikowana na łamach "Tygodnika Siedleckiego". Dziś blisko 40-letni mężczyzna zdecydował się na wspomnienia z seminarium, z którego odszedł na piątym roku.
Mężczyzna postanowił podjąć naukę w seminarium ze względu na trudną sytuację w domu - mowa o ojcu alkoholiku oraz częstych awanturach. Jak sam zaznaczył, przez brak wsparcia od kogokolwiek uciekł w modlitwę, a dalsze problemy w domu umocniły jego wiarę, wobec czego zdecydował się na pójście do seminarium.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niestety, okazało się, że tuż przed rozpoczęciem nauki zakochał się w dziewczynie. Mimo to zdecydował się na rozpoczęcie nauki, a w pierwszych dwóch miesiącach "czuł się w seminarium jak w domu".
Życie w seminarium różniło się od wyobrażeń
Niestety, perspektywa szybko się zmieniła. Z powodu swojej otwartości mężczyzna miał mieć regularnie na pieńku z przełożonymi:
Bardzo nie podobało mi się, kiedy przyjeżdżał biskup i wszyscy chodzili na palcach, jak przed królem. To chyba nie powinno wyglądać tak, że Eucharystia ma być jak w wojsku, a kiedy coś zrobisz źle, to masz od razu opie… Mimo wszystko dalej w to szedłem - twierdzi mężczyzna.
Były seminarzysta mówi także o podwójnych standardach moralnych, jakie panowały w tym ośrodku:
Wiele razy usłyszałem, że można mieć kobietę na boku i dalej być kapłanem. Ale wiedziałem, że gdybym tak postąpił, zjadłoby mnie sumienie. Nie potrafiłbym wyjść do ludzi, mówić im o czystości małżeńskiej, wiedząc, że gdy skończę Eucharystię, pojadę do kochanki. Znałem wielu, którzy byli w takiej sytuacji, ale nie zwracałem na to uwagi, bo nadal chciałem zostać księdzem. - mówi mężczyzna.
Czytaj także: Są dane z seminariów. "Wyraźny trend"
Rozmówca wspomina także o dużej ilości alkoholu, wypitego podczas nauki w seminarium. Twierdzi, że wypił wtedy więcej, niż od czasu, gdy opuścił mury seminarium. Teraz mężczyzna ma żonę i pracę - choć deklaruje, że wierzy w Boga, na msze nie chodzi, a także przestał wierzyć w Kościół jako instytucję.