Wesele to jedno z najważniejszych wydarzeń w życiu wielu ludzi, ale także zdecydowanie jedno z najkosztowniejszych. Młoda para zwykle musi brać pod uwagę, że będzie narażona na dodatkowe koszty, w razie gdyby którejś z zaproszonych osób "coś wypadło" i nie mogła pojawić się na uroczystości. Problem pojawia się jednak, kiedy takich osób jest więcej, a przeznaczone na nie pieniądze tak naprawdę zostają wyrzucone w błoto.
Rachunek za nieobecność na weselu
Pewna para młoda znalazła na to oryginalny sposób. Wspomniano o nim na tiktokowym profilu portalu ślubnego amoreo.pl. Jak dowiadujemy się z wideo, post dotyczący tej nietypowej sytuacji pojawił się na jednej z grup prawniczych w mediach społecznościowych.
Internauci poinformowali, że otrzymali wezwanie do zapłaty na niebagatelną kwotę 1 tys. zł za nieprzybycie na wesele, na które otrzymali zaproszenie. Niedoszli goście weselni byli tym faktem szczerze oburzeni. Redaktorka portalu zastanawia się, kto w tym przypadku miał rację.
Kto ma rację?
Para młoda musiała ponieść koszty "talerzyka", a także jeśli - jeśli był - koszty transportu i noclegu. Ale goście nie mieli obowiązku skorzystania, ponieważ było to zaproszenie i ich obecność była dobrowolna. Zatem oczywiście goście mają prawo po swojej stronie - stwierdziła specjalistka ds. ślubów.
Jak zaznaczono na wideo, gdyby para młoda wniosła sprawę do sądu, na gruncie polskiego prawa takie powództwo nie miałoby szans na powodzenie. Pozostaje jednak kwestia dobrych obyczajów i szacunku dla osób zapraszających do wspólnego spędzenia tego wyjątkowego dla nich dnia.
Czytaj także: Zrobiła to w noc poślubną. Nadal miała na sobie suknię
Zaproszone osoby prawdopodobnie nie poinformowały, że nie przybędą na wesele, lub zrobiły to zbyt późno. W takim wypadku warto byłoby chociażby drobnym gestem zadośćuczynić parze młodej swoją nieobecność na imprezie i pokazać świeżo upieczonemu małżeństwu, że narażenie ich na dodatkowe koszty nie było działaniem zamierzonym - wskazuje redaktorka portalu ślubnego. Prawdopodobnie to wystarczyłoby, by rozwiązać konflikt.
Jak się okazuje, podobne sytuacje zdarzają się coraz częściej. Nie tak dawno 44-letni Doug Simmons z Chicago zamieścił na Facebooku fakturę za ślub oraz list skierowany do wszystkich nieobecnych na przyjęciu weselników, w którym wezwał ich do zapłaty 120 dolarów (ok. 500 zł). A wy co myślicie o takim rozwiązaniu problemu?