Joanna Racewicz napisała długi post, który daje do myślenia. Dziennikarka zaznaczyła, że mówi on o rozpaczy i upokorzeniu. Adam - bliski przyjaciel Racewicz niedawno stracił ukochaną osobę.
Niesprawiedliwe traktowanie
Karol zmarł w szpitalu w wyniku zarażenia się koronawirusem. Ostatnie dni swojego życia spędził pod respiratorem i w całkowitej izolacji.
Adam mocno przeżył śmierć ukochanego mężczyzny i jakby tego było mało, został dodatkowo upokorzony przez pracownika Urzędu Miasta Stołecznego, który na co dzień zajmuje się wydawaniem aktów zgonu. " - A kim pan jest dla denata? - huczał na człowieka, który złamany bólem usiadł na rogu krzesła" - relacjonuje Joanna Racewicz.
Adam wyjaśnił, że był partnerem Karola przez 35 lat. Wspólnie mieszkali. Słysząc te słowa, oburzony urzędnik poprosił o dokument potwierdzający, że para była w sformalizowanym związku.
Wiedząc, że nie zobaczy takiego pisma, z satysfakcją dodał, że Adam jest nikim dla zmarłego Karola, a po akt zgonu powinien zgłosić się ktoś z "prawdziwej rodziny".
Trudne czasy
"Warknął pan w słoniki, nie patrząc nawet na zrozpaczonego i upokorzonego człowieka" - dodaje dziennikarka.
"Urzędnicy częstują pogardą. Nawet teraz, w arcytrudnych czasach, które są sprawdzianem z człowieczeństwa. Dziś było mi - po ludzku - wstyd za kraj, który nie widzi tysięcy obywateli. I za urząd, który nie pojmuje, że nie można podeptać żałoby żadnego 'petenta'" - dodała z przykrością.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.