Spore poruszenie wywołał filmik opublikowany przez panią Magdalenę. Kobieta pokazała, co działo się przy dekoracji stworzonej przez firmę Maybelline.
Znajdowały się tam różne tusze do rzęs. Niektóre panie tylko sprawdzały odcienie, np. na dłoni, ale były też takie, które... bez żadnych oporów się malowały.
Dziewczyny, które tam się malowały, jesteście obrzydliwe… - skwitowała jedna z komentujących.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Tusz można też testować na dłoni, żeby zobaczyć, jak wygląda i zachowuje się szczoteczka, a nie wsadzać sobie to do oka od razu" - spostrzegła następna. Ktoś inny natomiast zauważył, że z tymi szczoteczkami mogło mieć styczność wiele osób.
Przecież tak przenoszą się bakterie i choroby - czytamy.
Ale aby używać po INNYCH ludziach, którzy nie wiadomo co mają? To chyba jakiś żart xd
Przerażające, jak nadal nieświadomi są dziś ludzie, czym to może grozić - piszą kolejne internautki.
O komentarz pokusiła się też sama autorka nagrania. "I cyk, zapalenie spojówek u 2000 osób" - napisała.
Maybelline odpowiada
W komentarzach generalnie nie brakowało takich, którzy zauważali, że to, co działo się przy opisywanej dekoracji - delikatnie rzecz ujmując - nie jest zbyt higieniczne i może prowadzić do rozprzestrzeniania się chorób. Co na to Maybelline? Otrzymaliśmy krótką odpowiedź od producenta kosmetyków.
Mascary miały być tylko formą dekoracji - na terenie mieliśmy 20 stanowisk do makijażu, gdzie była zarówno możliwość przetestowania Sky High, jak i jednorazowe szczoteczki. Kwestie bezpieczeństwa i zdrowia użytkowników są dla nas bardzo ważne! - zapewniono.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.