Styczeń to poświąteczny czas, który katolikom kojarzyć się może z kolędą. Chodzi o wizytę duszpasterską, która opiera się na wspólnej modlitwie, rozmowie i składaniu datków na Kościół katolicki.
Nie jest łatwo. To robią Polacy na kolędzie
Okazuje się jednak, że duchowni nie mają wcale łatwo. Franciszkanie z Sanoka przygotowali i opublikowali w sieci listę trudności, z którymi muszą się mierzyć podczas takich wizyt.
Księża planują kolędę zazwyczaj w godzinach 15:30-20:30, aby "cała rodzina mogła brać w niej udział" i "aby uszanować prawo do odpoczynku wieczornego". Niestety, mimo to, parafianie często utrudniają kolędę.
W coraz większej liczbie przypadków ludzie nie wpuszczają duszpasterzy do mieszkania. - Tłumaczą się, że nie są przygotowani, że nic nie wiedzieli o kolędzie, że nie spodziewali się księdza - opisali duchowni na stronie internetowej.
Niekiedy, tuż przed wizytą księży, wychodzą tylko niektórzy członkowie rodziny. Duchowni tłumaczą w następujący sposób.
Najczęściej robią to ludzie, którzy są jakoś "na bakier" z Kościołem, boją się rozmowy z kapłanem, żyjący w konkubinatach czy innych nieprawidłowych związkach, chcący ukryć ten fakt, a także młodzież, która nie chodzi na religię, czy też osoby mające problem z alkoholem.
Oberwało się także osobom żyjącym w konkubinatach. - Zdziwienie na widok kapłana, np. "O, jakiś nowy ksiądz w tym roku do nas przychodzi?!" (zabawne i smutne zarazem są sytuacje, kiedy ludzie ci po raz pierwszy widzą kapłana, który w parafii pracuje już 2, 3, 4 lata... lub nie znają swego proboszcza) - pisali duchowni z Sanoka.
Niedotrzymywanie złożonych obietnic przez osoby żyjące w konkubinacie. Ta sytuacja powtarza się każdego roku: podczas wizyty kapłana osoby te obiecują w ciągu najbliższego roku uregulowanie swojego związku wobec Boga i Kościoła (zawarcie małżeństwa sakramentalnego), a za rok okazuje się, że obietnice pozostały jedynie w sferze teorii - dodali.
Franciszkanom z Sanoka nie podobają się, jak się okazuje, również przebywające w mieszkaniach zwierzęta. - Agresywne zachowanie zwierząt, szczególnie psów. Można na czas kolędy (około 10 minut) zaprowadzić zwierzę do pustego pokoju, poprosić o popilnowanie zwierzęcia przez sąsiadów - poradzili parafianom.
Franciszkanie z Sanoka napisali również, że wraz z nimi bardzo często po kolędzie chodzą ministranci i lektorzy, którzy są "zwiastunami" nadchodzącego kapłana. - Oni pierwsi widzą reakcje ludzi, czasami agresję. Wielu ludzi przyjmuje ich bardzo życzliwie i z troską – można przeczytać na stronie parafii.
Karolina Sobocińska, dziennikarka o2.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.