Johnnie Mae Davis i Toraze Davis spełnili swoje marzenie o pięknym ślubie. Niestety wyjątkowy dzień szybko zmienił się w najgorszy koszmar panny młodej. Wszystko wydarzyło się w amerykańskim stanie Nebraska. Zamiast hucznego wesela, od razu po ceremonii świeżo upieczona żona Toraze'a zalała się łzami.
Zmarł na własnym ślubie. Tak wspomina go przyjaciółka
Komentarza w tej przykrej sprawie udzieliła przyjaciółka zmarłego Monica Miller, która zgodziła się porozmawiać z magazynem "New York Post". Kobieta powiedziała, że tego dnia Toraze'owi uśmiech nie schodził z twarzy.
"To był najszczęśliwszy dzień w jego życiu" - wyznała Miller.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ślub zakochanych był naprawdę wyjątkowy. Johnnie miała na sobie tego dnia czerwoną suknię ślubną, a jej wybranek dopasowaną czerwoną kamizelkę oraz muszkę, a także elegancki czarny garnitur. Dlaczego pan młody zmarł na własnym ślubie?
10 minut po przysiędze zemdlał. Co dokładnie się stało?
Jak podaje "New York Post" zaledwie dziesięć minut po wymianie obrączek Davis nagle stracił przytomność. Niestety już jej nie odzyskał. Wedle podanych informacji mężczyzna nie był najlepszego zdrowia. Problemy te w połączeniu z silnymi emocjami doprowadziły do tragedii.
Mimo szybkiego pojawienia się służb ratowniczych nie dało się go uratować. Okazało się, że u Toraze'a wystąpił zakrzep krwi - potwierdzili to specjaliści po dokonaniu sekcji zwłok. Pan młody zmarł godzinę po rozpoczęciu się ceremonii i zaledwie 10 minut po wypowiedzeniu sakramentalnego "tak".
Zmarłego opłakują rodzina i przyjaciele. Jeden z gości, który był obecny na ślubie, również powiedział wspomnianemu magazynowi kilka słów.
"Jego serce zatrzymało się po raz pierwszy o 16:35. Zaledwie godzinę po rozpoczęciu ceremonii. Tragedia rozegrała się w ciągu kilku sekund" - wyznał Jewel Roberson.