20-letnia mieszkanka RPA urodziła dziecko w swoim domu. Jednak po porodzie, podczas którego nie doszło na szczęście do komplikacji, matka spojrzała na dziecko i zdała sobie sprawę, że coś jest z nim nie tak.
Jak się okazało, dziecko ma syndrom Hutchinsona-Gilforda, zwany inaczej progeria, powiedzieli matce lekarze - podaje Parenting (za The Mirror). Dopóki jednak matka dziecka nie usłyszała tej diagnozy, była przekonana, że dziewczynka wkrótce umrze. Głównie to było powodem jej silnych, negatywnych emocji, a nie sam wygląd dziecka, które pokochała, jeszcze zanim to przyszło na świat - bez względu na wszystko.
W szpitalu poinformowano matkę o tym, czym jest syndrom, a także na temat tego, co stanie się prawdopodobnie na przestrzeni lat z dziewczynką. Wyjaśniono, że za wygląd skóry noworodka, który na myśl przywodzi tę, jaką mają osoby starsze, odpowiadać ma wadliwy gen.
Tam powiedziano nam, że jest chora. Faktycznie, byłam przy porodzie i od razu zauważyłam, że coś z nią jest nie tak. Nie płakała po narodzinach i dziwnie oddychała - opowiadała 20-letnia matka (The Mirror).
Wrzucili zdjęcie dziecka do sieci. Komentarze internautów były bolesne
Matka wrzuciła zdjęcia dziecka do sieci. Niestety, zamiast słów wsparcia naczytała się samych złych rzeczy na temat swojego dziecka, co bardzo ją zabolało.
Byłam w szoku. Ludzie ją obrażają, a to boli. Gdybym tylko mogła, wsadziłabym ich wszystkich do więzienia - wyznała młoda kobieta.
Choć dziewczynka prawdopodobnie umrze w nastoletnim wieku, to jednak matka cieszy się, że ta jest teraz razem z nią. Kobieta pokochała dziewczynkę od pierwszych chwil, co w tej sytuacji jest najważniejsze.
Niestety, progeria tylko w pierwszych 12 miesiącach życia dziecka daje dość lekkie objawy, dotyczące głównie wyglądu. Skóra nie wygląda adekwatnie do wieku i przypomina tę, jaką mają osoby w zaawansowanym wieku.
Później, wraz z rozwojem dziecka, pojawiają się kolejne problemy, jak choćby powiększenie się głowy, choć reszta ciała pozostaje nieproporcjonalnie mała. Dzieci z tym syndromem mają niewielki wzrost, a ponadto mają te same problemy zdrowotne, jak ludzie w wieku 70-80 lat, m.in. chorują na artretyzm czy miażdżycę.
Choć bywa różnie, zwykle chorzy umierają w wieku 13-14 lat. Bywają przypadki osób, które zmarły w wieku 18 lat, a czasami nawet dożywały 20+ roku życia.