Podczas lockdownu większość czasu spędzamy w czterech ścianach. Dlatego coraz więcej z nas stara się w mieszkaniu wyhodować małą dżunglę. Na rynku pojawiły się nawet specjalne firmy, które zajmują się dobieraniem odpowiednich roślin do indywidualnych potrzeb.
Kwiaty działają na nasze skołatane zdalną pracą nerwy jak kojący balsam. Niektóre z nich potrafią nawet pochłaniać szkodliwe promieniowanie lub oczyszczać powietrze z papierosowego dymu. Popularność zdobyły głównie łatwe w pielęgnacji gatunki jak, np. monstera czy palma, które królują na Instagramie. Jednak co zrobić, jeśli nasze ukochane okazy nagle zaczynają marnieć?
Eksperci radzą - wetknij zapałki do doniczki
Brzmi niewiarygodnie. Ale ma poważne naukowe uzasadnienie. Nasze ukochane rośliny są narażone na ataki różnych pasożytów. Piękne, zadbane, silne okazy powinny przed szkodnikami obronić się same. Jednak jeśli zaobserwujemy, że naszej roślinie coś dolega, liście więdną, pojawiają się na nich plamy, należy interweniować.
Zapałka zamiast toksycznej chemii
Zapomnij o agresywnych środkach chemicznych. Mogą one jeszcze bardziej zaszkodzić roślinie. Zamiast tego użyj zwyczajnej paczki zapałek. Wetknij zapałki główkami do dołu w doniczkę, pamiętaj, żeby końcówka była całkowita przykryta przez ziemię. Zapałki zawierają siarkę i fosfor, które działają grzybobójczo - pozbędziemy się pasożyta, ale nie zaszkodzimy roślinie. Po kilku dniach kwiatek powinien wyzdrowieć i wrócić do spektakularnej formy.
Nie zniechęcajmy się przejściowymi problemami z hodowaniem roślin. Kwiaty oczyszczają powietrze, produkują tlen, a ich domowa pielęgnacja jest doskonałym hobby na trudny czas lockdownu.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.