Gliniarz naścienny, czyli latający owad z rodziny grzebaczkowatych, występuje w Afryce, Azji i Europie. W Polsce regularnie zwiększa swoją liczbę od 2000 roku. Ze względu na odcienie czerni i żółci często jest mylony z osą. Osiąga nawet do trzech centymetrów długości, jest smukły i ma długie odnóża oraz masywny odwłok.
"Stacjonuje" najczęściej w dużych miastach i wije sobie gniazda na ludzkich domach lub wewnątrz nich. Samica gliniarza naściennego lepi je z mułu i gliny, które zbiera na podmokłych terenach. Charakterystyczne kokony można spotkać na ścianach, pod dachami, ale także w szczelinach mebli, roletach czy książkach. Niezły tupet, prawda?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czy gliniarza naściennego trzeba się bać?
Czy gliniarz naścienny jest niebezpieczny? Dobra wiadomość brzmi: zupełnie nie. Jest owadem raczej płochliwym, który sam nie zaatakuje. Może użądlić jedynie w sytuacji wyraźnego poczucia zagrożenia. Lecz nie jest to bolesne ani niebezpieczne dla zdrowia. O gliniarzu mówi się ponadto jako o "samotniku", więc nie trzeba obawiać się ataku całego roju.
Pod koniec zimy z kokonów wylęgną się owady
Owad ten może być natomiast dość przydatny. Poluje bowiem na pająki, które paraliżuje swoim jadem i podaje je do zjedzenia larwom. Jeśli zatem masz arachnofobie, to dzięki gliniarzowi szybko zapomnisz o problemie.
Lecz nie oszukujmy się – nikt nie chce mieć w swoim domu kokonów jako ozdobników na ścianach czy meblach. Dlatego warto pozbyć się gniazd, w których znajdują się larwy, a pod koniec zimy wychodzą z nich dorosłe osobniki. W miesiącach ciepłych należy pilnować kratek wentylacyjnych, gdyż w ten sposób najczęściej dostają się do wnętrz.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.