W 2007 roku młody pies rasy foksterier wybiegł poza ogrodzenie domu i nie potrafił sam wrócić. Właścicielka dopiero po kilku godzinach zorientowała się, że nie ma jej pupila i już nie była w stanie go odnaleźć.
Kilka dni temu kobieta dostała telefon od wolontariuszy z organizacji Humane Animal Rescue w Pittsburghu, którzy poinformowali ją, że niedawno znaleźli jej psa. Suczka przebywała w starej szopie w okolicach Carnegie i była w bardzo złym stanie.
Wolontariuszom udało się namierzyć właścicielkę dzięki mikrochipowi, który pies miał wszczepiony pod skórą. Kobieta co roku przedłużała umowę z firmą, która wszczepiła go zwierzęciu. - Nigdy nie straciłam nadziei, że uda mi się ją odnaleźć. Kiedy otrzymałam telefon od wolontariusza ze schroniska, nie mogłam uwierzyć, że to dzieje się naprawdę - powiedziała w rozmowie z zagranicznymi mediami.
Nie wiadomo, co działo się z psem przez ostatnie 12 lat, ale oglądając nagranie z momentu przywitania, widać, że suczka nie zapomniała o swojej pani. - Mikrochipy są bardzo potrzebne, radzę, aby każdy właściciel psa zdecydował się na takie zabezpieczenie. Dzięki temu, jeśli zwierzę ucieknie, będzie można je łatwo zidentyfikować - podkreśliła.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.