Ashley Stobart jest żoną spadkobiercy milionera Eda Stobarta. W kwietniu urodziła swoje drugie dziecko Teddy'ego Wolfa Stobarta, a za pobyt w szpitalu zapłaciła aż 25 tys. funtów, czyli około 140 tys. złotych. To właśnie dzięki temu zrobiło się o niej głośno w mediach, a internauci skrytykowali ją za rozrzutność.
140 tys. złotych za poród
Teddy-Wolf Stobart przyszedł na świat w Portland Hospital w londyńskim Westminster. W tym samym miejscu urodził się pierworodny syn księcia Harry'ego i Meghan Markle.
Czytaj także: 3-latka chciała pogłaskać kota. Otarła się o śmierć
Koszt pakietu "Meghan Markle", za który zapłaciła Ashley, obejmował m.in. trzydniowy pobyt i opłaty medyczne. Kobieta była pod całodobową opieką pielęgniarki oraz fizjoterapeuty. Cena nie obejmowała jednak jedzenia i picia.
Czytaj także: Czekasz na dodatkowy urlop? Nie mamy dobrych informacji
Ashley twierdzi, że luksusowy poród nie był jedynie jej kaprysem. Wydała tyle pieniędzy, aby poczuć się bezpiecznie w tak ważnym momencie. Swojej decyzji nie żałuje.
Nie zrobiłam tego, ponieważ jestem "ekstra", zrobiłem to dla własnego bezpieczeństwa. Z drugiej strony było cudownie - po porodzie wypiłam butelkę szampana, trzy noce spędziłam z Teddym, miałam fizjoterapeutę, miałam pielęgniarkę, do której mogłam zadzwonić w dowolnym momencie - mówiła dla "The Sun".
Świeżo upieczona mama twierdzi także, że zrobiła tym samym przysługę kobietom rodzącym w skromniejszych warunkach. Jej zadaniem w publicznych szpitalach jest za dużo pacjentek, przez co położne i lekarze nie mogą się nimi należycie zająć. Ashley podkreśliła w rozmowie z mediami, że wcześniej przez pięć lat pracowała na stanowisku kierowniczym w państwowym szpitalu w Wielkiej Brytanii i doskonale wie, jakie panują tam warunki.
Brakuje pracowników, na 30 osób przypada jedna położna. Uważam, że w dzisiejszych czasach rodzenie w państwowych szpitalach w tym kraju, jest niebezpieczne. Całe szczęście mogłam pozwolić sobie na prywatny poród, ale gdybym nie mogła, zaciągnęłabym pożyczkę - mówiła.