Diane Blood, pięćdziesięciolatka pochodząca z Workshop w Nottinghamshire, w 1997 roku wygrała sądową batalię, dzięki której mogła pośmiertnie pobrać nasienie od zmarłego męża. Historię przypomina "Daily Mail". Jak czytamy, Stephen Blood zmarł jako trzydziestolatek z powodu bakteryjnego zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych dwa lata wcześniej, w 1995 roku, a jego nasienie zostało pobrane przed śmiercią, ale bez jego pisemnej zgody.
Nie podpisał zgody. Jego nasienie wykorzystano po śmierci
W Wielkiej Brytanii zapłodnienie in vitro jest regulowane przez Ustawę o zapłodnieniu i embriologii człowieka z 1990 r. Kiedy osoba wyraża zgodę na przechowywanie jej komórek jajowych, nasienia lub embrionów, musi zdecydować, co powinno się stać, jeśli umrze lub stanie się umysłowo niezdolna. Poczęcie pośmiertne jest zazwyczaj możliwe tylko wtedy, gdy istnieje pisemna podpisana zgoda na przechowywanie i wykorzystywanie po śmierci - przypomina "Daily Mail".
Przypadek Diane stanowił rzadki wyjątek. Mimo że zabieg zgodnie z prawem nie mógł nastąpić w Wielkiej Brytanii, po długiej batalii prawnej pozwolono jej szukać leczenia w innym miejscu w Europie. Ostatecznie wyeksportowała nasienie męża do Belgii, gdzie została skutecznie wyleczona.
Kobieta podkreśla, że "było warto". Mimo długiej przeprawy sądowej dziś dzieci jej i Stephena żyją, a pamięć o ojcu jest w domu kultywowana. "W domu są zdjęcia. Synowie wciąż mają swoją dalszą rodzinę ze strony ojca" - mówi.
Czytaj także: Odmówiła spełnienia prośby śmiertelnie chorej siostry. Krewni nie mają dla niej litości
O historii Diane powstanie film? To możliwe
Dzisiaj synowie kobiety są już dorośli: Liam ma 23 lata, a Joel – 19. Pięćdziesięciolatka przypomniała o sobie po 25 latach od sprawy. Pojawiła się w telewizji ITV, gdzie powiedziała, że obecnie "jest większe zainteresowanie sprawą niż kiedykolwiek wcześniej".
"Myślę, że teraz sprawa jest prawdopodobnie jeszcze bardziej interesująca. W miarę upływu czasu trafia do podręczników historii prawa" - podkreślała Blood.
Jak czytamy w "Daily Mail", kobieta powiedziała, że istnieje spore prawdopodobieństwo, że o całej historii powstanie film. "Cóż, to była niesamowita historia" - podkreśla. Czy jej synowie byliby zadowoleni z oglądania takiej historii na ekranie? "Myślę, że byłoby to dość dziwne, ale z drugiej strony myślę też, że byłoby to całkiem dobre. Prawdopodobnie byłoby uczczeniem tego, jak rzeczy zmieniły się w ciągu ostatnich 25 lat" - podsumował Liam.