W dniu swojej śmierci 61-letni Stephen Payne poszedł do pubu w Beaconsfield w Buckinghamshire. Wraz ze swoją partnerką Tiną Carpenter zamówili posiłek, ale z zeznań kobiety wynika, że Stephen nie mógł jeść i zamiast tego zamówił dwie szklanki Coca-Coli. Para wróciła do domu, a godzinę później 61-latek był już martwy.
Zmarł od picia Coca-Coli
Mężczyzna był otyły i ważył 105 kg. Dodatkowo cierpiał na cukrzycę i epilepsję. Jak zeznała jego partnerka, po powrocie do domu Stephen zaczął się trząść i bełkotać, a kiedy usiadł na podłodze w sypialni, nie mógł wstać. Tina Carpenter wezwała karetkę pogotowia, ale zanim przyjechała, mężczyzna zmarł.
Czytaj także: Pokazała za dużo na Instagramie. Koszmarne konsekwencje
Jak się okazało później, 61-latek na kilka dni przed śmiercią wypijał duże ilości gazowanego napoju, co znacznie osłabiło jego kondycję. Dwie szklanki napoju, które spożył bezpośrednio przed śmiercią, również miały wpływ na wczesny zgon - informuje The Mirror.
W ostatnich dniach, pijąc szczególnie dużą ilość coca-coli, być może nieumyślnie i całkowicie nieświadomie przyczynił się do poważnego pogorszenia ogólnego stanu zdrowia fizycznego - przekazał koroner Ian Wade.
Sekcja zwłok wykazała, że pan Payne zmarł z wielu przyczyn związanych z cukrzycą, epilepsją, otyłością i toksynami zalegającymi w jego ciele. 61-latek był pod stałą opieką lekarza, jednak w ostatnim czasie mocno zaniedbał swoje zdrowie.