Na jednej z grup skupiających osoby niewierzące w mediach społecznościowych pan Michał napisał: "W naszej rodzinie przyjęła się tradycja, że zamiast pierwszej komunii zabieramy dziecko w świat. Tak obchodziliśmy NIE-komunię syna".
Do postu załączył zdjęcia z wycieczki do Barcelony. Szybko okazało się, że pomysł na rodzinną wycieczkę w miejsce tradycyjnego katolickiego przyjęcia z okazji pierwszej komunii świętej cieszy się sporą popularnością. Rodzice i dziadkowie dzieci pisali, że bardzo podoba im się taka inicjatywa, niektórzy chwalili się swoimi podróżami zamiast kościelnego obrzędu.
Sam Michał przyznaje, że pomysł na taką formę w jego rodzinie nie jest nowy. Podobnie wraz z żoną postąpili w przypadku starszej o kilka lat córki.
Czytaj także: Klamka zapadła. Dwie komunie u Cichopek i Hakiela
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mieszkaliśmy wtedy jeszcze w Wielkiej Brytanii, to był prawdziwy tygiel kulturowy, a my chcieliśmy nasze dzieci otwierać kulturowo na świat - mówi Michał w rozmowie z o2.pl.
Dlatego zamiast komunii zaplanowali wycieczkę do Paryża. "To był babski wypad. Żona pojechała z córką, więc teraz była kolej na mnie i syna" - tłumaczy i dodaje, że w ich pomyśle nie chodzi o spełnianie własnych marzeń o podróżowaniu, tylko o dawanie dziecku tego, co je ucieszy i co jest ono w stanie przeżyć w wieku niespełna dziesięciu lat.
Natomiast Ola, żona Michała, dodaje, że powodem było też uczucie wykluczenia, jakie często towarzyszy dzieciom nieuczestniczącym w religijnych obrządkach.
Nadia nie mogła zrozumieć, dlaczego jej kuzyni dostają tort i górę prezentów tylko dlatego, że chodzą do kościoła - opowiada o2.pl i zaznacza, że choć sama jest agnostyczką, bardzo zależy jej, aby dzieci miały świadomość istnienia różnych religii i kultur.
Ten argument przekonuje też Karolinę, która z dzieciństwa wspomina kolegów z klasy chwalących się prezentami. W czasie gdy inne dzieci z klasy szły do komunii, jej syn pojechał z mamą na wycieczkę do Sopotu.
Na wypadek gdyby koledzy z klasy prześcigali się, kto dostał fajniejszego quada, chciała, aby mógł powiedzieć: "a ja z mamą byłem nad morzem". - Na szczęście nie musiał, bo klasę ma bardzo w porządku - śmieje się Karolina i opowiada, jak nocą jechali kuszetką.
Wspólnie spędzony czas z dzieckiem i wspomnienia są bezcenne. Żaden materialny prezent tego nie zastąpi - podkreśla.
Pod postem Michała wiele osób dzieli się swoimi pomysłami i doświadczeniami na to, jak wspólnie spędzić ten czas z dzieckiem. Ktoś pojechał całą rodziną na wczasy do Francji, są też wypady do Legolandu czy Energylandii, a jedna z komentujących osób zauważa, że takie zorganizowane wycieczki w zastępstwie kościelnego sakramentu mogłyby cieszyć się powodzeniem w biurach podróży.
Wycieczka zamiast komunii? Nie wszystkim to się podoba
Ale nie brakuje też krytycznych opinii na temat "wynagradzania" dzieciom braku komunii.
Nie pocieszajmy własnych dzieci, bo inni mają urodziny, komunie czy inne święto. To dzień jak co dzień. (...) Imprezy/wycieczki/niespodzianki są od tak, byle kiedy - zauważa jedna z komentujących osób.
Wtóruje temu Tatiana, której dorosła obecnie córka także nie była u komunii. Kobieta uważa, że mowa o "stracie" w przypadku dziecka nie idącego do komunii jest bezsensem.
Nie wychowujmy młodego pokolenia w poczuciu, że zawsze musi coś dostać. Dorośli przelewają swoje potrzeby na dzieci i potem mamy wycieczki czy inne cuda, co moim zdaniem jest ogłupiające - podkreśla Tatiana.
Nie zgadza się z tym Karolina, bo jak tłumaczy, wolny czas, który zyskuje w dniach, gdy reszta klasy jej syna jest w kościele, warto spędzić wspólnie z dzieckiem. I nie chodzi tu tylko o podróże.
Zyskujemy czas bez zbędnej bieganiny i stresu związanego z przygotowaniami. Przecież można też spędzić go zupełnie normalnie, wyjść z dzieckiem na rower lub pograć w planszówki. Pełna dowolność - zaznacza.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.