Jak podaje "New York Post", Nicole Johnson jest samotną matką. W szkole, z której została zwolniona, zajmowała się edukacją specjalną. Wszystko zmieniło się, kiedy jej 60-letnia koleżanka z pracy poinformowała dyrekcję o filmiku zamieszczonym przez Johnson na TikToku.
Przeczytaj także: To trzeba zobaczyć. Tak wyśmiał bzdury z podręcznika do HiT
Wyrzucona z pracy za film na TikToku. Zażartowała z miejsca zatrudnienia
Nicole Johnson nagrała siebie w trakcie wizyty w jednej z kawiarni popularnej sieci. 29-latka zażartowała, że mówi współpracownikom, iż nie może dotrzeć do pracy wcześniej ze względu na dzieci, podczas gdy w rzeczywistości zachodzi w tym czasie po kawę.
Przeczytaj także: Nagranie z Żabki w Płocku. Klientka została idolką internautów
Choć koniec roku szkolnego był już za dwa tygodnie, pięć dni od zamieszczenia filmiku Nicole Johnson została wyrzucona z pracy. Mimo że nie powiedziano jej, kto doniósł dyrekcji o filmiku, w trakcie spotkania 29-latce zaprezentowano wydruk z telefonu ze rzutem ekranu. Johnson bez trudu zorientowała się, do kogo należał sprzęt.
Nicole Johnson została zwolniona pod pretekstem nieprofesjonalnego zachowania. Z perspektywy czasu 29-latka żałuje, że opublikowała materiał. Jak jednak podkreśla, nigdy nie przypuszczała, że jej żart może zostać potraktowany do tego stopnia poważnie. Szczególnie, że "nie używała wulgarnych słów, nikogo ani niczego nie obrażała czy nękała".
Przeczytaj także: "Takiej pielgrzymki nie widzieliście". Nagranie jest hitem sieci
Nie sądziłam, że mogę zostać zwolniona. Nie uważam, że zachowałam się nieprofesjonalnie. Nie przeklinałam, nikogo nie obrażałam, nie nękałam. Dosłownie, mówię tylko: "Nie mogę przyjść do pracy przed czasem, bo chodzę do Starbucksa" – tłumaczy Nicole Johnson, cytowana przez "New York Post".
Co sądzicie o jej postawie? Czekamy na opinie w sekcji komentarzy.