Sarah Frampton zorganizowała błyskawiczny ślub w jedną dobę. Zrobiła to z myślą o swojej mamie, która bardzo chciała zobaczyć szczęście córki w jednym z najważniejszych dni życia. Kobieta kupiła najtańsze obrączki i suknię ślubną w sklepie charytatywnym. Już następnego dnia stanęła na ślubnym kobiercu.
Panna młoda chciała sprawić przyjemność chorej mamie. Ta marzyła, by towarzyszyć córce w dniu ślubu. U Joyce w 2012 roku zdiagnozowano raka. W tamtym momencie w ich rodzinie wszystko się diametralnie zmieniło.
Córka Joyce, która była już zaręczona, miała wziąć ślub w 2014 roku. - Tata powiedział mi, że mama ma tylko kilka tygodni życia. Byłam okropnie smutna i rozczarowana. Nie mogłam uwierzyć, że nie będzie jej na naszym ślubie - cytuje Sarę "The Mirror", ujawniając po latach kulisy wyjątkowej uroczystości.
Sarah rozmawiała z jednym z lekarzy z hospicjum Salisbury. Zasugerował on, że mogłaby przecież wziąć ślub od razu. Kobieta była pewna, że to niemożliwe. Musiała przecież uzyskać odpowiednie dokumenty. Lekarz namówił ją, by porozmawiała ze szpitalnym kapelanem.
Duchowny nie miał dobrych wieści. Para nie mogła pobrać się w hospicjum. Polecił im jednak inne miejsce, w którym mogliby odprawić ceremonię i zaangażować w nią mamę. Wszystko działo się bardzo szybko.
Zorganizowała ślub w 24 godziny, by spełnić życzenie umierającej mamy
Państwo młodzi złożyli dokumenty i otrzymali telefon następnego dnia. Ceremonia miała odbyć się w weekend. - Mieliśmy 24 godziny na zorganizowanie wszystkiego - mówi Sarah. Na szczęście pomogli przyjaciele. Jak relacjonuje kobieta, wpadli z przyszłą panną młodą do sklepu na chwilę przed zamknięciem.
Kiedy tam dotarliśmy, akurat zamykali. Płakałam, rozmawiając z tatą przez telefon. Koleżanka wyjaśniała pani w sklepie, co się dzieje. Sklepowa od razu zmieniła zdanie: "Jestem otwieram się! Znajdziemy ci suknię ślubną".
Rodzina i przyjaciele kupowali suknie dla druhen. Tata Sary załatwił kwiaty, a pielęgniarki pomagały ozdobić salę przed ceremonią. Sarah i Kevin pobrali się w Urzędzie Stanu Cywilnego w Ringwood, po czym udali się do hospicjum, gdzie otrzymali błogosławieństwo w kaplicy. Dzięki temu spełniło się życzenie umierającej Joyce, by zobaczyć, jak córka wychodzi za mąż.
Czytaj także: Ma zaledwie 2-latka. Już należy do Mensy
Joyce zmarła zaledwie trzy dni później. Miała 61 lat. W 2022 roku mija 10 lat od ślubu, a także od śmierci mamy panny młodej.
To było bardzo emocjonalne przeżycie, dużo łez. To nie był ślub, o którym marzyłam, ale przynajmniej moja mama widziała, jak się pobieramy. I to jest to, czego naprawdę chciała - wiedzieć, że jej córka będzie szczęśliwa i otoczona opieką - powiedziała Sarah.