Dotychczasowa działalność Katarzyny Bosackiej sprawiła, że stała się autorytetem w dziedzinie zdrowego odżywiania i świadomego konsumpcjonizmu w Polsce. Jej programy i publikacje edukują społeczeństwo, pomagając dokonywać lepszych wyborów żywieniowych i konsumenckich.
Co rusz pochyla się nad różnymi produktami. Tym razem na tapet wzięła filety śledziowe solone "a'la Matjas".
Na pierwszy rzut oka to tylko filety śledziowe, ale wystarczy zerknąć na etykietę, żeby zobaczyć, że oprócz nich dostajemy jeszcze wzmacniacz smaku - glutaminian sodu (E-621) i konserwant - benzoesan sodu (E-211) - napisała na Facebooku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Następnie postawiła ważne pytanie: "dlaczego te składniki są w śledziach?".
Producenci stawiają na długi termin przydatności i "idealny" smak, który zachęci do zakupu. Glutaminian sodu wzmacnia ten smak, a konserwant przedłuża trwałość, ale te dodatki nie są obojętne dla naszego organizmu - podkreśliła.
Po czym wyjaśniła, że "glutaminian sodu" może powodować bóle głowy, brzucha, a także relacje alergiczne, zaś benzoesan sodu "choć uznawany za bezpieczny w małych ilościach, u osób wrażliwych może wywoływać alergie, a także podrażniać żołądek, a w połączeniu z witaminą C (która jest w tych śledziach!) może tworzyć rakotwórczy benzen".
Co powinny zawierać filety śledziowe?
Ekspertka twierdzi, że naturalne filety śledziowe powinny zawierać:
- filety śledziowe (z solanki lub marynowane w occie);
- wodę, sól, ocet i przyprawy – liść laurowy, ziele angielskie, pieprz;
- bez glutaminianu, konserwantów, cukru czy innych dodatków.
Czy naprawdę to wszystko jest potrzebne? Śledzie same w sobie, dzięki solance czy marynacie, mogą być naturalnie zakonserwowane i pełne smaku - bez chemii. Dlatego te dodatki zdecydowanie nie są potrzebne. Czytaj etykiety! Często to, co wydaje się prostym produktem, kryje składniki, których wcale nie chcemy jeść - podsumowała Katarzyna Bosacka.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.