W jednej z budek w Toruniu za zapiekankę z pieczarkami, serem, kiełbasą i piklami trzeba zapłacić 29 zł. Taką cenę ujrzała pani Ola, czytelniczka "Faktu". Jej syn miał apetyt na dużą zapiekankę z mięsem gyros. W tym przypadku cena była jeszcze wyższa - aż 31 zł!
Jak na jedzenie z "budy" na kółkach, okrutna drożyzna, ale coś mnie zdenerwowało jeszcze bardziej niż ceny - wyznała kobieta w rozmowie z tabloidem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gdy spojrzała na tablicę z cenami, od razu dostrzegła kartoniki przyklejone na taśmę. - To były nowe ceny, zapewne wyższe niż te, które były pod nimi - oceniła kobieta.
Skoro sprzedawca nie zainwestował w nową tablicę z nowymi cenami, mam rozumieć, że zaraz znów się zmienią? - zastanawiała się.
Aż trudno uwierzyć w to, jak mocno zdrożały dodatki. Cena dodatkowego sera do zapiekanki wzrosła dwukrotnie (z 2 do 4 zł). Dwa razy więcej trzeba też zapłacić za kiełbasę czy też szynkę. O 100 proc. zdrożały ponadto szczypior, kukurydza, ananas, cebula oraz pikle. Śmiało można stwierdzić, że drożyzna w pełni rozgościła się w tym miejscu.
Była w szoku. Zrezygnowała z zapiekanek
Wysokie ceny i wspomniany manewr z taśmą klejącą mocno zniesmaczyły panią Aleksandrę. Kobieta była tak rozgoryczona poczynaniami właściciela budki z zapiekankami, że uznała, iż nie będzie ich kupować.
Szybko wpadła na pomysł alternatywnego posiłku. Zabrała syna na pizzę.
Miałam zapłacić 60 zł za dwie zapiekanki? Poszliśmy z synem na pizzę, wyszło taniej - przekazała czytelniczka tabloidu.